Atak za obronę

czyli o oskarżeniach, jakie dotykają obrończynie porządku prawnego w Polsce

Za każdym razem jak się będzie coś takiego działo, jak Policja będzie zawodzić, ja będę stać i protestować – powiedziała Marta Lempart podczas rozprawy 21 sierpnia 2018, w której została obwiniona o kradzież tabliczki – rekwizytu pikiety grupy Pro-Prawo do Życia zorganizowanej w listopadzie 2017 podczas Kongresu Kobiet. Nie przyznała się do postawionego zarzutu. Podkreśliła, że nie ma jej zgody na torturowanie kobiet poprzez granie na emocjach zmanipulowanymi obrazami abortowanych płodów, rekwizytami przywołującymi u kobiet traumę związaną z różnymi kolejami losu (trumienki, znicze itp.), nazywanie kobiet morderczyniami.

To jedna z wielu spraw w jakich oskarża się liderkę Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Stawił się 1 świadek oskarżenia i 2 świadków obrony. Żaden z nich nie przedstawił zeznań obciążających obwinioną. Co więcej, jedna z Pań – świadek obrony przyznała się, że w proteście przeciw nazywaniu kobiet morderczyniami zgasiła znicze pikietujących. Wg zeznań wszystkich świadków pikietą Fundacji Pro-Prawo do Życia zbulwersowanych było wiele kobiet biorących udział w Kongresie. Były oburzone umieszczaniem w przestrzeni publicznej drastycznych, zmanipulowanych zdjęć. Głośno domagały się zakończenia pikiety. Inna z Pań zeznających przyznała, że zwróciła się do Policji z prośbą o interwencję. To zadziwiające, że Polska Policja, której celem jest przecież ochrona obywateli, nie reaguje na takie naruszanie prawa natychmiastowym nakazem usunięcia drastycznych obrazów, na widok których często narażone są również małe dzieci. Czy Policja stosuje inne prawo wobec różnych ludzi, czy też Fundacja Pro- -Prawo do Życia ma jakieś specjalne przywileje? Podczas procesu oskarżyciel posiłkowy wystąpił z kontrowersyjnym wnioskiem usunięcia z sali jednej z Pań – świadka obrony po złożeniu zeznania, argumentując, że być może istnieje przesłanka o popełnieniu przez Nią przestępstwa. Sąd nie wyraził zgody, twierdząc, że nie ma na to podstawy prawnej. Niektórzy z obecnych uważają, że takie postępowanie oskarżyciela to próba zastraszania świadków.

Oskarżyciel główny wystąpił z wnioskiem o ukaranie, pomimo braku dowodów popełnienia przez oskarżoną zarzucanego czynu. To dziwne, że w mowie końcowej oskarżyciel posiłkowy zamiast podsumowania wygłosił manifest działalności Fundacji Pro-Prawo do Życia. Tak żarliwie mówił o ideologii ruchu, że o wnioski końcowe upomniał się dopiero Sąd.

Rozprawa przeciw Marcie Lempart, 21 sierpnia 2018
Fot. Elżbieta Majewska-Cieśla

4 września 2018 r. został ogłoszony wyrok – Sąd ukarał Martę Lempart grzywną w wysokości 500 zł za zakłócanie legalnego zgromadzenia przedstawicieli Fundacji „Pro-Prawo do Życia. Wyrok nie jest prawomocny. Czy Marta Lempart będzie oskarżana jeszcze o inne wykroczenia tylko dlatego, że jest twarzą organizacji walczącej z ideologią Fundacji? Na razie złożyła apelację.

Również 21 sierpnia 2018 na ławie oskarżonych zasiadło 9 osób, m.in. Marta Lempart, oskarżonych o przeszkadzanie lub usiłowanie przeszkodzenia w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia. Chodzi o Marsz Wielkiej Polski Niepodległej zorganizowany we Wrocławiu 11 listopada 2017 m.in. przez Jacka Międlara i Piotra Rybaka, znanych z posługiwania się mową nienawiści i działalności antysemickiej. W charakterze świadka zeznawał przedstawiciel Urzędu Miasta – oddelegowany do obserwacji przebiegu Marszu. Przyznał on, że Miasto nie ma wypracowanych konkretnych procedur, w jakim przypadku zostaje naruszone bezpieczeństwo i przekroczone prawo np. w sprawie używania mowy nienawiści czy zakazanych symboli. Twierdzi, że przekazał przewodniczącemu Marszu, że ma wpłynąć na zniknięcie rac, ale wierzył, że jak ktoś odpala race, to „zachowuje JAKIEŚ TAM bezpieczeństwo”. Sam nie dopatrzył się niczego złego w hasłach typu „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę” czy „Śmierć wrogom Ojczyzny”. Nie pamiętał też o czym mówili Jacek Międlar i Piotr Rybak, nie zauważył kordonu Policji otaczającego grupę manifestantów. Nie zainteresował się tematem, polegając jedynie na informacji od policyjnego dowódcy zabezpieczenia, że udzielono pomocy jednej z osób. Warto dodać, że osobą poszkodowaną była Obywatelka RP, której zapaliły się włosy od rzuconej racy. Co było przyczyna amnezji urzędnika? Brak sprecyzowanych procedur w UM, sprzyjanie nacjonalistom, czy też zwyczajny strach?

11 września odbyła się sprawa z oskarżenia cywilnego dot. tego samego marszu. Jacek Międlar pozwał Martę Lempart, bo nazwała go neonazistą i bandytą. Uważa, że został znieważony. Dość jednostronny to pogląd człowieka, który na wrocławskim Rynku krzyczał „Bądźcie bezlitośni i radykalni w walce ze złem i talmudyzmem. W was jest nadzieja. Wygramy! Żadna żydowska i marksistowska choroba nam tego nie zabroni”. Marta Lempart odmówiła tego dnia składania wyjaśnień, informując, że zrobi to na końcu i udowodni, że Jacek Międlar jest neofaszystą, neonazistą i bandytą.” Kolejna rozprawę wyznaczono na 31.10.2018.

W Polsce w ostatnim czasie odbywa się wiele podobnych procesów. Tylko, że na ławach oskarżonych zasiadają ludzie broniący podstawowych praw jednostki. Ludzie, którzy cenią sobie wolność wyboru i nie zgadzają się na obecność mowy i symboli nienawiści w przestrzeni publicznej. Ludzie, którzy bronią dzieci przed widokiem drastycznych obrazów, wpływających bez wątpienia destrukcyjnie na ich młodą psychikę. Jak dotąd polskie sądy uniewinniały ich od, na ogół absurdalnych, zarzutów. Wydaje się, że i ta tendencja zaczyna się zmieniać.

Elżbieta Majewska-Cieśla 

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…