Białe plamy z Bydgoszczy

Na przełomie sierpnia i września, z okazji rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania „Solidarności”, KOD Dolny Śląsk zrealizował projekt „Wolność jest w nas”. W ramach projektu, na ulicy Świdnickiej we Wrocławiu, prezentowana była plenerowa wystawa zdjęć z lat 80. „Dekoder” chcąc wprowadzić Państwa w atmosferę tamtych dni zrealizował cykl artykułów inspirowanych zdjęciami z wystawy. Oto pierwszy z artykułów do zdjęcia wrocławskiego fotografa, Krzysztofa Capały.

logo

Cenzura w czasach PRL-u była wszechobecna. Wszyscy byli świadomi jej istnienia, choć zazwyczaj można się było tylko domyślać, gdzie i z jaką siłą działa. Inaczej niż w II Rzeczypospolitej, gdzie w gazetach ingerencje cenzora były widoczne w postaci białych przestrzeni po usuniętych materiałach, w Polsce Ludowej obowiązywał surowy zakaz ujawniania efektów pracy cenzorskiej, ze względów propagandowych. Władza mieniła się ze wszech miar demokratyczną, robotniczą i bliską ludowi, cenzura – delikatnie mówiąc – nie wpisywała się w tę socjalistyczną idyllę.

Zdarzały się jednak wyjątki, zwłaszcza w wyjątkowym czasie.

Marzec 1981 roku, trwa tzw. „karnawał Solidarności” – okres pomiędzy podpisaniem Porozumień Sierpniowych a wprowadzeniem stanu wojennego. Jest to czas wielkiego poruszenia w społeczeństwie. Nadziei na realne zmiany. Władze komunistyczne wydają się słabe. Wahają się, ustępują. Co prawda nie we wszystkim i nie zawsze. Jednak robią wszystko, aby utrudnić „Solidarności” funkcjonowanie. Z drugiej strony komuniści są zaskoczeni siłą powstającego związku, energią tych, którzy chcą zmian, także w samej partii, gdzie pojawiły się głosy „reformatorskie”. Tym okolicznościom musi sprostać nowy premier PRL – gen. Wojciech Jaruzelski.

„Solidarność” ma nadzieję na zmiany, stara się nie prowokować rządu. Tymczasem władza robi co może, aby powstrzymać rozwój niezależnych związków w całym kraju. Najpierw odmawia, a potem przeciąga rejestrację kolejnych inicjatyw związkowych. Z tego powodu w Warszawie trwa protest rolników domagających się rejestracji NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. 19 marca 1981 roku w Bydgoszczy, podczas sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej, dochodzi do spotkania przedstawicieli lokalnej „Solidarności” z wicepremierem Stanisławem Machem. Związkowcy z Janem Rulewskim na czele chcą przedstawić postulaty i racje rolników.

Dokładnej wersji wydarzeń do dziś nie ustalono. W każdym razie do dyskusji z wicepremierem nie doszło. Najpierw milicja z funkcjonariuszami SB wyprowadziła siłą protestujących związkowców. Później „nieznani sprawcy” dotkliwie pobili przedstawicieli „Solidarności”: Jana Rulewskiego, Mariusza Łabentowicza i Michała Bartoszcze. W Bydgoszczy, a chwilę później w całym kraju zawrzało. Niektórzy przywódcy opozycyjni wzywali do konfrontacji. Jednak w nocy 20 marca Prezydium Krajowej Komisji Porozumiewawczej NSZZ „S” wydało oświadczenie, w którym uznało, że wydarzenia w Bydgoszczy były prowokacją wymierzoną w rząd premiera Jaruzelskiego. „Solidarność” wezwała do wyjaśnienia zajścia i ukarania winnych, a sama zorganizowała strajki ostrzegawcze i ogłosiła pogotowie strajkowe. Starała się jednak zapobiec załamaniu rozmów z rządem.

Strona rządowa jedynie pozorowała chęć wyjaśnienia zajścia. Sprawcy pobicia nigdy nie zostali odnalezieni i ukarani, a w mediach prowokacja bydgoska i reakcja „S” były pomijane lub przedstawiane w innym świetle. Nie wszędzie jednak praca cenzorów pozostała niezauważona. W piątkowym wydaniu „Wieczoru Wrocławia” (20, 21, 22 marca 1981), pojawiły się puste plamy opatrzone nagłówkami o pogotowiu strajkowym w całym kraju i pytaniem „Co się zdarzyło w Bydgoszczy”? Stało się to za sprawą uchwały załóg Wydziału Gazetowego Drukarni RSW „Prasa”, w której zdecydowano wydrukować skróconą wersję ocenzurowanej gazety. Właśnie ten epizod walki z zakłamaniem ówczesnej władzy uwiecznił na swej fotografii Krzysztof Capała, wrocławski fotograf czasów „Solidarności”.

 MP 

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…