Europa, jedyna jaką mamy

Rozmowa z Barbarą Weiler, niemiecką polityczką o lewicowych i pacyfistycznych poglądach. Przez 8 lat była deputowaną do Bundestagu, przez 20 lat europarlamentarzystką z ramienia SPD, od dwóch lat na emeryturze. Co roku odwiedza inne miasto – Europejską Stolicę Kultury. Do Polski przybyła z dłuższą wizytą: odwiedziła Gdańsk, Kraków i Wrocław. W każdym z tych miast spotykała się z lokalnymi liderami i działaczami społecznymi. Jest bardzo zainteresowana działalnością KOD i sytuacją w Polsce, starannie przygotowała się do spotkań.

Jakie jest stanowisko Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, Pani ugrupowania w Parlamencie Europejskim, w sprawie kryzysu politycznego w Polsce?

Całe ugrupowanie poparło działania Komisji Europejskiej w sprawie Polski, włącznie ze wszystkimi polskimi przedstawicielami Sojuszu. Parlamentarzystów zastanawia postępowanie polskiego rządu, jednocześnie bardzo doceniane i zauważane jest to, co robi dla demokracji w Polsce KOD. Politycy Sojuszu mają więc nadzieję, że dzięki takim ruchom jak KOD uda się w Polsce uniknąć scenariusza węgierskiego.

Czy uważa Pani, że Unia powinna ostrzej traktować kraje, które nie dochowują standardów demokratycznych, czy to jednak ich wewnętrzna sprawa?

Komisja Europejska powinna się bardzo mocno przyglądać polityce poszczególnych państw i podejmować działania adekwatne do naruszeń w danym kraju. Zdecydowanie tego typu problemy nie powinny być ignorowane. Czasem pomaga sam fakt, że KE jedynie wszczyna jakieś postępowanie i zapowiada, z jakimi konsekwencjami będzie się to wiązać. Ważne jest też zachowanie balansu, aby obywatele kraju nie czuli, że Unia nakazuje im, jak mają żyć. Stąd tak ważna jest informacja zwrotna od partii opozycyjnych czy takich grup jak KOD, aby było wiadomo, co społeczeństwo myśli na temat własnej sytuacji i tego, co się w jego państwie dzieje.

Czy opinia publiczna w Niemczech jest zainteresowana obecną sytuacją polityczną w Polsce?

Tak, jest bardzo duże zainteresowanie ze strony niemieckiej prasy i we wszystkich znaczących mediach pojawiają się materiały o Polsce [Barbara Weiler przywiozła ze sobą liczne wycinki prasowe z artykułami o sytuacji w Polsce – przyp. red.].

W całej Europie dochodzą do głosu partie nacjonalistyczne. Czy to zagraża procesowi integracji europejskiej?

Tak, moja frakcja uważa, że ten proces zdecydowanie zagraża i w innych grupach w Parlamencie są osoby, które myślą podobnie. Generalnie, jeśli ktoś uważa, że pewne obszary powinny być zarządzane na poziomie narodowym, a nie wspólnotowym, to jak najbardziej można o tym rozmawiać i jeśli znajdą się takie rozwiązania, to je wdrożyć. Ale jeśli mówi się, że Unia odpowiada za wszelkie zło i trzeba ją rozwiązać, to jest to po prostu irracjonalne. Przykładowo w obszarze polityki rolnej często pojawiają się wśród polityków głosy, że powinna ona być na powrót znacjonalizowana. Ja osobiście nie znam się na rolnictwie, ale wielokrotnie rozmawiałam z rolnikami i oni zazwyczaj mówią, że są absolutnie przeciw! Trzeba więc bardzo dokładnie przemyśleć ewentualne skutki takich kroków.

Czy wyjście Wielkiej Brytanii z UE może oznaczać początek jej rozpadu?

Nie jest wykluczone, że wyjście Zjednoczonego Królestwa doprowadzi do destabilizacji sytuacji w UE i „zainfekuje” inne kraje, przykładowo wywołując podobne działania we Francji czy Holandii. Z drugiej strony widać, że młode pokolenie Brytyjczyków zdaje sobie sprawę, że Brexit może obrócić się przeciwko nim samym. Zresztą zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w innych krajach największe niezadowolenie budzą kwestie, które są zarządzane na poziomie krajowym, a nie unijnym. Także kryzys finansowy, którego źródłem była polityka Stanów Zjednoczonych jest teraz zrzucany na barki UE i od niej oczekuje się jego rozwiązania. Dla przykładu w Niemczech politycy od prawa do lewa za największe problemy uznają kryzys finansowy i uchodźczy i obydwa problemy chcą rozwiązywać na poziomie Unii, tak jakby ona je wywołała. Unia oczywiście działa także w obszarach, o których mowa, pamiętać należy jednak, że to nie polityka Brukseli odpowiada za pojawienie się tych problemów.

Czy Pani frakcja wesprze kandydaturę Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej?

Od dwóch lat nie zasiadam już w Europarlamencie, choć byłam tam przez 20 lat i nie wiem, za kim dokładnie opowie się moja frakcja. Wydaje mi się jednak, że dziś moi koledzy i koleżanki z Sojuszu są bardziej zadowoleni z jego polityki niż miało to miejsce przed trzema laty (śmiech).

Pytamy o to, ponieważ prawdopodobnie polski rząd nie wesprze kandydatury Tuska, co będzie dość dziwną sytuacją, jak na europejskie zwyczaje polityczne.

W Europie ważne przy obsadzaniu tego typu stanowisk są zasady. Zazwyczaj wybiera się naprzemiennie polityków z różnych części Europy i z krajów o różnej wielkości. Teraz jest Pan Tusk, później może być ktoś z Belgii, następnie znów z Hiszpanii, a potem Estonii. Jeśli więc Parlament nie wybierze pana Tuska, to nie będzie miało żadnego związku z tym, że jest on z Polski czy z tym, że się nie sprawdził na tym stanowiskiem. Tak po prostu działa „europejski klucz”. Osobiście uważam podobnie, że Wasz rząd nie poprze Tuska. Dla nich jest on chyba za bardzo liberalny…

Gdyby startowała Pani jako polityk w wyborach w Polsce, czym chciałaby Pani przekonać do siebie i swojego programu Polaków?

Mój program składałby się z trzech głównych punktów, choć myślę, że pierwszy z nich mógłby zostać uznany za bardzo kontrowersyjny. Jako polityk wyrosłam z ruchów pacyfistycznych i byłabym zdecydowanie przeciwko zbrojeniom. Nie tylko przeciw ich zwiększaniu, ale wręcz popierałabym rozbrojenie. Uważam, że silniejsza armia nie spowoduje, że wojna przyniesie mniej zniszczeń, tym bardziej ewentualna wojna z Rosją. Drugim punktem mojego programu byłyby wszystkie aspekty związane z polityką socjalną. Gdyby było to możliwe, najchętniej chciałabym w ogóle zlikwidować biedę… Natomiast uważam, że wszyscy powinni mieć równy dostęp do edukacji, sportu, dóbr kultury. Trzecim punktem programu byłaby idea europejska. Jestem jej orędowniczką i startując w wyborach w Polsce także chciałabym nią być. Chociaż zdaję sobie sprawę, że obecna forma integracji europejskiej nie jest idealna, ale jest jedyna, jaką mamy i faktycznie gwarantuje nam rozwój i rosnący dobrobyt w całej Europie.

Czy istnieją jakieś pokojowe metody, które mógłby wykorzystać KOD, aby powstrzymać władzę, która łamie prawo? Czy mogłaby Pani jakieś zarekomendować?

Z doniesień prasowych i z rozmów prowadzonych w Polsce wnioskuję, że KOD obrał słuszną drogę i robi już bardzo wiele. Jeśli mogłabym coś doradzić, korzystając ze swojego długoletniego doświadczenia, to uważam, że moglibyście poszukać sojuszników, którzy pod Waszymi postulatami podpisują się w całości, albo przynajmniej są zgodni w określonych punktach. To mogą być związki zawodowe, artyści, może elita intelektualna w Polsce. Możecie też pomyśleć o tym, aby poszukać takich sojuszników wśród organizacji proeuropejskich działających w sąsiednich państwach.

Dziękujemy dr Katarzynie Młyńczak-Sachs za tłumaczenie rozmowy. 

Redakcja 

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…