Gdzie jesteś Republiko?

Wszyscy to wiemy, a partia rządząca nieszczególnie zaprzecza – najważniejszą rolę w państwie odgrywa obecnie Jarosław Kaczyński. To on namaścił Andrzeja Dudę na prezydenta, wybrał Beatę Szydło na urząd premiera. Oczywiście sam nie mógł sprawić, żeby objęli te stanowiska. Potrzebna była szczypta teatru: kampania z masą obietnic, zatroskane głowy kandydatów pochylone nad niedolą Polski w ruinie, zapewnienia, że Macierewicz nie będzie ministrem obrony… Tak, czy inaczej plan się powiódł: mamy nowego prezydenta i nową premier. I choć wszyscy wiedzą, że decyzje podejmuje szef partii, choć satyrycy z tego żartują, a publicyści nazywają Kaczyńskiego „nadprezesem Polski”, mało kto się zastanawia: „a co z naszą Konstytucją”? To znaczy, zastanawia się wielu, ale w kontekście sporu o Trybunał Konstytucyjny czy kolejnych, sprzecznych z Konstytucją ustaw. Trybunał i ustawy są oczywiście bardzo ważne… ale czy naprawdę nikt nie zauważył, że gdzieś po drodze do kosza zostało wyrzucone kilka rozdziałów Konstytucji?!

Przykładowo Rozdział V – „Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej”. Otwiera go artykuł 126, który mówi o tym, że Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej. Jak można być najwyższym przedstawicielem władzy jeżdżąc w nocy do prywatnego domu szefa rządzącej partii po porady? Jak można gwarantować ciągłość władzy państwowej nie wykonując konstytucyjnych obowiązków, a w zamian podpisując niekonstytucyjne ustawy oraz przyjmując przysięgę od nieprawnie wybranych sędziów w nocy?

A Rozdział VI – „Rada Ministrów i Administracja Rządowa”? Czy tam nie jest zapisane w artykule 146, że Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej? Jak rząd Beaty Szydło może ją prowadzić, skoro w dniu wygłaszania exposé ważniejsze kwestie pojawiły się w przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego, a w momencie zaprzysięgania rządu prezydent wygłosił laudację na cześć lidera partii rządzącej, zwracając się do niego per „panie premierze”, a do faktycznie zaprzysięganej premier per „droga Beato”… Kto prowadzi politykę, jeśli orędzia prezydenta czy premier to miałkie, PR-owe mowy, a 2 maja prezes PiS wygłasza orędzie o planach obozu rządzącego o niemal epokowym znaczeniu dla przyszłości Polski?

Przede wszystkim jednak został zlekceważony najważniejszy Rozdział I – „Rzeczpospolita”. Rzeczpospolita, czyli republika, to ustrój państwowy, w którym władzę sprawują przedstawiciele wybrani przez obywateli. Oczywiście nie każda republika musi być demokracją. Wenecja była republiką 1000 lat, a demokracji tam nie było. Ale były zasady – jak w każdej republice – pełnoprawni obywatele wybierali władze państwowe: dożę, rady, „rząd”. Tak było do tej pory i u nas, lecz w zeszłym roku zaszła diametralna zmiana. Kandydaci mieli twarze Dudy i Szydło, a rządzi Kaczyński.

I tu pojawia się problem zasadniczy: jak nazwać państwo, gdzie o wszystkim decyduje szef partii, a nie konstytucyjnie określone organy? Jaki to system rządów, gdzie najważniejsza osoba w państwie została wybrana w partyjnych wyborach bez kontrkandydatów, a ta partia nie liczy się z nikim i z niczym oprócz zdania swojego prezesa? Czy kolejne wybory nie będą więc farsą, skoro nieważne kto startuje, liczy się tylko ten, kto pociąga za sznurki?

Nie ma gorszego naruszenia Konstytucji niż odebranie najważniejszym urzędnikom państwa ich podmiotowości. System wprowadzony przez PiS tak naprawdę przetrącił kręgosłup Rzeczypospolitej. Gdzie jesteś Republiko? Broń się!

MP 

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…