GRZECH TOLERANCJI
O tym, jak polski kościół i polska władza nie tolerują nauki tolerancji w szkołach
Kacper miał 14 lat. Popełnił samobójstwo z powodu hejtu w szkole. Dominik, też 14-latek, w liście pożegnalnym napisał „jestem zerem” i powiesił się na sznurówkach. Obaj zaszczuci przez kolegów z powodu orientacji seksualnej. Mieli pecha, bo w Polsce już samo uznanie, że ktoś może być gejem uruchamia lawinę prześladowań. Jest to szczególnie bolesne w wieku szkolnym, gdzie tak ważna dla młodego człowieka jest akceptacja rówieśników. Nauczyciele nie zauważyli ich dręczenia, albo ograniczyli swoje działania pomocowe jedynie do sugestii zmiany klasy.
Kampania Przeciw Homofobii zainicjowała cykliczne wydarzenie, mające na celu pokazanie, że każdy uczeń i uczennica, również LGBTQI może czuć się w szkole bezpiecznie i liczyć na wsparcie. W ostatni piątek października zainteresowane akcją szkoły organizowały „Tęczowy Piątek”. Do tegorocznej, trzeciej już edycji, zgłosiło się ich 211. Formę realizacji ustala zawsze dana placówka, czasem są to lekcje na temat tolerancji, czasem zwykłe zdjęcie ubranych kolorowo uczniów albo wystawa plakatów. Bo chodzi przecież o gest akceptacji. KPH wysłała do szkół plakaty o treści: „Nasza szkoła jest przyjazna wszystkim uczniom i uczennicom”, „Jestem wspierającą nauczycielką”, „Jestem wspierającym nauczycielem” oraz broszurę „Młodzież LGBTQ może na mnie liczyć! Przewodnik dla nauczycieli i nauczycielek”. Można było skorzystać z tych pomocy, ale nie było przymusu.
W tym roku z powodu chęci okazania tolerancji uczniom LGBTQI rozpętała się prawdziwa medialna burza. Nagonka zaczęła się na prawicowych portalach, które „wyłapywały” szkoły zaangażowane w „Tęczowy Piątek”, grożąc organizatorom. Zastraszali, cynicznie powołując się na prawo do informacji publicznej. Efekt? Przykładowo w LO im. S. Staszica w Tarnowskich Górach dyrektor odwołał imprezę w obawie o bezpieczeństwo uczniów.
Na portalach się nie skończyło. W środę 24.10 minister Zalewska zapowiedziała, że kuratorzy będą sprawdzać, czy szkoły nie naruszyły prawa przy organizacji wydarzenia. Chodzi o art. 86 ustawy Prawo oświatowe mówiący o obowiązku zgody dyrektora i rodziców na działalność organizacji zewnętrznych na terenie szkoły. W czwartek do działań dołączył Episkopat, idąc o krok dalej. Oprócz przywołania wspomnianego art. 86 zamieścił na swojej stronie oświadczenie Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, w którym czytamy: „Szkoła nie jest i nie może być miejscem na jakiekolwiek propagowanie środowisk LGBTQ”, co najmniej jakby szkoły prowadziły pogadanki „Jak zostać gejem czy lesbijką”. Ordo Iuris z kolei straszy szkoły procesami o naruszenie dóbr osobistych, nawołując rodziców do interwencji w przypadku dopuszczenia dzieci do „deprawujących zajęć”.
Pomimo tego, że „tęczowe” akcje organizowane były oddolnie, bez wprowadzania na teren szkół osób z zewnątrz, to wystarczyło, aby wiele szkół wycofało się z projektu. Ani MEN ani Episkopat nie zwrócili uwagi na preambułę tego samego prawa oświatowego, w której czytamy: Szkoła winna zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności. O tym jednak nikt nie wspomniał ani słowem. Zakazano za to dodatkowo organizowania Halloween, jako ”imprezy budzącej spory światopoglądowe”.
Bo w szkole najważniejsza jest dyscyplina i karność. Takie sprawy jak emocje nie są nikomu potrzebne, a już najmniej dorosłym. W kraju o chrześcijańskich korzeniach i religijnych wartościach, gdzie tak głośno – zwłaszcza w ostatnim czasie – wybrzmiewają apele o ochronie życia, młodzież niemieszcząca się w kanonach musi się ukrywać. Jeśli ma szczęście, może porozmawiać o problemach za zamkniętymi drzwiami gabinetu szkolnego pedagoga czy psychologa. A przecież każdy człowiek – również uczeń czy uczennica – ma prawo do komunikowania swoich emocji otoczeniu. Większość szkół traktuje to jednak jako niepotrzebną fanaberię, a nawet zagrożenie. Dyrektorzy i nauczyciele – uwikłani w system i zagrożeni utratą pracy – często wolą zrezygnować z jawnego wsparcia niż narażać się przełożonym. Oprócz prześladowanej młodzieży są jeszcze prześladujący – oni także są ofiarami systemu, wychowania, wzorców. Im także trzeba pokazać, skąd bierze się ich nienawiść i nauczyć, jak ją rozbrajać.
Nie jest to proste, jeśli już nawet przed szkołami pojawiają się homofobiczne hasła (np. I LO w Gorzowie). Mimo tej całej nagonki w wielu szkołach pokazano, że tolerancja nie jest w nich pustym słowem. W sieci pojawiły się zdjęcia z imprez. Czasem to sami uczniowie, spontanicznie robili sobie „tęczowe fotki”, wspierając akcję i dając sygnał swojej niezgody na bezzasadne zakazy. Było kolorowo, radośnie i tolerancyjnie. Osobiście po przeczytaniu wszystkich negatywnych komentarzy w Internecie na temat „Tęczowego Piątku” jestem zadowolona, że w naszej szkole pokazuje się, co to jest tolerancja i że każdy może być sobą i nie powinien się tego wstydzić, pisze Klaudia – uczennica jednej ze szkół organizujących Dzień Tolerancji.
Statystycznie w każdej klasie uczy się jedna osoba nieheteronormatywna. Wg badań przeprowadzonych przez KPH 70 proc. uczniów LGBTQI doświadcza przemocy, z czego 30 proc. – na terenie własnej szkoły. 63 proc. dzieci LGBTQI myśli o popełnieniu samobójstwa.
Elżbieta Majewska-Cieśla