Nie dla rasizmu
Wrocławski Rynek pełen spacerujących, świeci choinka i świąteczne dekoracje. W oknie Muzeum Pana Tadeusza przesuwają się ciemne sylwetki. Naraz przy rozświetlonej lampkami nieczynnej o tej porze fontannie pojawia się ze wszystkich stron wiele postaci. Są to uczestnicy spontanicznej akcji solidarnościowej z ofiarami ataków rasistowskich w naszym mieście.
Zaprosiła nas na to prywatne wydarzenie Marta Lempart. Zebrało się wiele osób: ludzie w różnym wieku, wśród nich dzieci, których najbardziej cieszy udział w tym wydarzeniu, bo już zapalają się latarki, świeczki, ekrany telefonów i sztuczne ognie. Stoimy w grupie, by w ten sposób zaprotestować przeciwko nakręcającej się spirali przemocy wobec mieszkających wśród nas obcokrajowców, którzy też tu są z nami.
Nasza obecność nie uszła uwadze patrolowi złożonemu z policjanta i żandarma wojskowego. Dopytywali o to, kto jest organizatorem tego zgromadzenia i w jakim celu. Trochę nas to dziwi, bo tutaj zatrzymuje się zwykle wiele grup wycieczkowych, by zrobić sobie zdjęcie i nikt ich nie pyta o powód obecności w tym miejscu. Patrol policyjno-wojskowy i silny mróz starszym uczestnikom flashmob przywodzi na pamięć czas poprzedzający stan wojenny…
Ale już gasną światełka i idziemy się ogrzać do restauracji, w których podają kebab, hummus, falafel, curry itp., do miejsc prowadzonych przez obcokrajowców, by zjeść którąś z tych potraw w geście solidarności. Ta część wydarzenia będzie dłuższa niż flashmob – pięciominutowy blask świateł zapalonych przez spontanicznie zebranych, przeważnie nieznanych sobie, przyjaznych ludzi.
AO