Pierwsza dama myśli sama?

 

 

Status pierwszej damy w Trzeciej Rzeczypospolitej wciąż pozostaje nieokreślony. Małżonki prezydenta nie dotyczy żadna z ustaw. Z polityką jest związana pośrednio – poprzez osobę męża. Mimo to społeczeństwo ma wobec pierwszej damy określone oczekiwania. Przede wszystkim godnego reprezentowania kraju, co wymaga od niej przyswojenia wiedzy z zakresu protokołu dyplomatycznego. Mile widziana jest też działalność charytatywna do czego potrzebne są już tylko dobre chęci pierwszej damy i zespół, który wspomoże ją w tych działaniach.

Pierwsze damy na świecie to od dawna kobiety aktywne, wywierające znaczący wpływ na życie społeczne poprzez swoje działania. Betty Ford walczyła o prawa kobiet, Nancy Reagan brała udział w kampanii zwalczającej narkotyki, Pat Nixon była wolontariuszką i promowała ten sposób pomagania ludziom potrzebującym, Michelle Obama była zaangażowana w program walki z otyłością. To od charakteru prezydentowej, jej wykształcenia, ambicji i charyzmy zależy, czy stanie się ona autorytetem dla milionów kobiet, czy też jedynie ocieplająca wizerunek męża ozdobną paprotką. Inna sprawa, że rola żony prezydenta z założenia nie zostawia wiele pola do zaakcentowania własnych ambicji politycznych. Stało się to szczególnie widoczne podczas ostatnich wyborów prezydenckich we Francji, gdzie prezydent Emmanuel Marcon bardzo zabiegał o to, by status pierwszej damy przekształcić w oficjalne stanowisko państwowe z osobnym budżetem i personelem. Niestety, Francuzi nie zgodzili się na wprowadzenie tych zmian i francuska pierwsza dama nadal pełni jedynie funkcje reprezentacyjne przy mężu, choć trzeba przyznać, że Brigitte Marcon doskonale wykorzystuje tę rolę i zajmuje stanowisko w wielu ważnych kwestiach społecznych, dając tym samym do zrozumienia, że jej zdanie, jako pierwszej damy, także ma znaczenie.

Polacy przyjaźnie przyjęli Agatę Kornhauser-Dudę jako pierwszą damę: wykształcona, o miłej aparycji – wstydu krajowi na pewno nie przyniesie. Córka opozycjonisty, nauczycielka języka niemieckiego w kampanii prezydenckiej jawiła się jako osoba otwarta i przedsiębiorcza. Dziś po przeszło dwóch latach prezydentury Andrzeja Dudy wydaje się, że były to jedynie pozory stwarzane na rzecz tejże kampanii. Od momentu zaprzysiężenie aż do chwili obecnej prezydentowa woli nie pojawiać się w roli osoby publicznej, jest jedynie tłem na oficjalnych fotografiach męża. Różni się w tym znacznie od wcześniejszych pierwszych dam, które – mniej lub bardziej – angażowały się w życie społeczne i politykę. Danuta Wałęsa objęła patronatem fundację Sprawni Inaczej; Jolanta Kwaśniewska założyła fundację Porozumienie Bez Barier, która działa do dziś. Maria Kaczyńska angażowała się w sprawy kobiet i stawała w obronie ochrony środowiska naturalnego. Anna Komorowska uczyniła wiele dobrego dla rodzin wielodzietnych.

Według fachowców od marketingu politycznego rodzina może zapewnić kandydatowi nawet 50% poparcia! Rodzina Andrzeja Dudy wykorzystała tę szansę znakomicie. Elegancko ubrana żona przyszłego prezydenta miło się uśmiechała i deklarowała, że jej mąż to słowny człowiek: „Zaufałam mu 20 lat temu i tego nie żałuję. (…) Jeśli Andrzej obiecuje godne życie w bezpiecznej Polsce, to nie jest to pusta obietnica”. Po objęciu urzędu prezydenta przez Andrzeja Dudę płomienne przemówienia skończyły się – pierwsza dama na dobre zamilkła do tego stopnia, że nie udziela nawet żadnych wywiadów. Także prawicowym mediom.

Czy czuje się samotna w Pałacu Prezydenckim? Trudno powiedzieć, bo życie codzienne mieszkańców Pałacu jest szczelnie chronione. Wiadomo jedynie, że zaraz po objęciu przez obecnego prezydenta urzędu, w Pałacu Prezydenckim została zatrudniona bliska znajoma Agaty Dudy, inna nauczycielka z krakowskiego II LO, gdzie pracowała prezydentowa – matematyczka Bogusława Chwastowska. W jakim charakterze została zatrudniona? – nie wiadomo, Kancelaria nie udziela nikomu takich informacji.

Po skończonej kampanii prezydenckiej Agata Kornhauser-Duda, tak w niej aktywna, zaczęła unikać publicznych wystąpień, a jej postawę najlepiej określić jako wycofaną i milczącą. Widać to było szczególnie podczas dyskusji na temat aborcji, gdy zagrożona stała się obowiązująca – i tak już restrykcyjna – ustawa. Środowiska kobiece, niemające w Sejmie, ani w rządowych gremiach wystarczającej reprezentacji swoich poglądów, patrzyły wtedy z nadzieją na pierwszą damę. Chciały, by zabrała w tej istotnej dla milionów kobiet sprawie głos ta, która byłaby lepiej słyszana od nich. Na próżno –kobiet do prezydentowej pozostały bez odpowiedzi. Prawicowe media uznały, że te oczekiwania to atak na niepodważalne prawo pierwszej damy do nicnierobienia, jako że nie ma ona wpisanych w swój status żadnych obowiązków. Wielka szkoda, bo – idąc tropem poprzednich pierwszych dam w Polsce – wydaje się, że rolą pierwszej damy nie powinno być tylko jeżdżenie z mężem i milczące stanie z tyłu. To rola bardzo istotna, którą można niezwykle aktywnie wykorzystać dla ważnych społecznych aspektów. Smutne więc i dziwne jest to, że w XXI wieku żona prezydenta środkowoeuropejskiego państwa nie jest w stanie ustosunkować się do tak podstawowego społecznego problemu, jakim jest aborcja. Nie tylko w tej kwestii zresztą prezydentowa milczy. Stało się już tradycją, że kolejne pierwsze damy odwiedzały doroczny, zainaugurowany w 2009 roku, Kongres Kobiet. Na znak solidarności z Polkami były tam wszystkie prezydentowe. Agata Kornhauser-Duda jest tą pierwszą, która zaproszenia nie przyjęła. Zamiast niego wybrała spotkanie z Kołem Gospodyń Wiejskich. Prezydentowa w ogóle zdecydowała się na działalność charytatywną w skali mikro. Wybiera wydarzenia marginalne, środowiskowe, często powiązane z Kościołem, o których nie przeczytamy na pierwszych stronach gazet. Wyjątkiem było ofiarowanie na licytację WOŚP sławnego zdjęcia z nią w roli głównej, witającą w groteskowej pozie hierarchów kościoła podczas Światowych Dni Młodzieży. Licytacja zdjęcia ośmieszającego w pewien sposób prezydentową jest jednocześnie dowodem na jej dystans wobec siebie. Dystans, którego zdecydowanie brakuje jej mężowi.

Wyrazem oczekiwań opinii publicznej jest furora, jaką zrobił film z pożegnania Melanii i Donalda Trumpów przez prezydentową, kiedy to w zamieszaniu ominęła ona wyciągniętą rękę amerykańskiego prezydenta i jako pierwszą pożegnała jego żonę. Komentarze pod filmem dowodzą, że Polacy chcieliby widzieć w tym wyraz niezależności Agaty Dudy. Jej milczenie często starają się tłumaczyć, jako postawę wynikającą z niezgody na politykę męża. Jest to próba nadania skrytej obecności prezydentowej jakiegoś charakteru, znaczenia. Brak jej głosu prowadzi tymczasem do nieciekawych konotacji kulturowych i politycznych – do lansowanej jako obowiązującej wizji milczącej żony przy ważnym mężu. Jak jest naprawdę? Czy gazety doniosą nam kiedyś, że: „Pierwsza dama mówi sama”? Chcielibyśmy w to wierzyć.

Dorota Wojciechowska-Żuk

Na podstawie: Aleksandra Szarłat, „Pierwsze damy III Rzeczpospolitej”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2016

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…