PIGUŁKA – jak zmieniła życie kobiet?

Obecnie uważamy pigułkę antykoncepcyjną za codzienny element naszego życia. Jeśli jednak spojrzeć przeszło pół wieku wstecz, wydaje się wręcz niewiarygodne, że grupa odważnych, buntowniczych outsiderów dokonała tak radykalnego przełomu: Margaret Sanger – walcząca o kontrolę urodzeń siedemdziesięcioletnia feministka; Gregory Pincus – naukowiec wyrzucony z Harvardu za „zbyt śmiałe poglądy”; Katharine McCormic – milionerka poświęcająca swą fortunę sprawom kobiet i John Rock – absolwent Harvardu, ginekolog i zagorzały katolik, który twierdził, że Kościół nie ma racji w kwestii antykoncepcji. Dokonali tego bez rządowych pieniędzy i bez szczególnego wsparcia ze strony koncernów farmaceutycznych.

W 1958 r. (a więc dwa lata przed tym, jak Agencja Żywności i Leków dopuściła do sprzedaży Enovid – pierwszą tabletkę antykoncepcyjną) w 17 stanach USA nadal zabraniano sprzedaży, dystrybucji, a nawet reklamowania środków antykoncepcyjnych, a zgodnie z przepisami obowiązującymi w Connecticut stosowanie jakiegokolwiek leku, produktu medycznego lub instrumentu z zamiarem uniemożliwienia ciąży było przestępstwem, zaś w pozostałych 16 stanach objętych zakazem – wykroczeniem.

Tymczasem z opublikowanego w 1948 r. raportu Alfreda Kinseya, profesora z Indiany, wynikało, że 85 proc. respondentów i respondentek doświadczyło seksu przedmałżeńskiego, 50 proc. przyznało się do zdrad, a do masturbacji – niemal wszyscy. Było oczywiste, że Amerykanie poszukują seksu nie tylko małżeńskiego, czy prowadzącego do płodzenia dzieci. Seksu służącego także kobiecej przyjemności, co dla wielu w 1950 r było nie do pomyślenia. Obawiano się antykoncepcji, bo uważano, że godzi ona w instytucję małżeństwa. Obawiano się też, że jeśli kobiety zyskają kontrolę nad swoimi ciałami, jeśli będą mogły decydować, czy zajść w ciążę, czy też nie, to jaki będzie następny krok? Przysięgi małżeńskie stracą moc, a dotychczasowe role płciowe i związane z nimi zachowania przestaną obowiązywać. Nie bez znaczenia był też fakt, że za sprawą nauki starano się wynaleźć nie tylko skuteczną metodę antykoncepcyjną dla kobiet, ale też uczynić to, czego nie udało się osiągnąć za pomocą prawa: dać kobietom szansę zrównania się z mężczyznami. Toczyła się gra nie tylko o ogromne pieniądze, ale też o zmianę w życiu ludzi, o zmianę kulturową oraz o walkę z niezwykle poważnymi globalnymi problemami w rodzaju głodu i nędzy, wynikającymi z przeludnienia. Nie wszystkim ludziom to się podobało, lub podobało się tylko częściowo.

Uprzedzenia purytańskiej wówczas Ameryki były na tyle silne, że na początku tabletkę antykoncepcyjną udało się zarejestrować tylko jako lek regulujący menstruację i – w tym sensie – ułatwiający zajście w ciążę. Na tej samej zasadzie pigułka Enovid zyskała akceptację angielskiego urzędu regulacyjnego. Prawo federalne dyktowało, co wolno koncernom farmaceutycznym, jednak nie dotyczyło to osób wykonujących zawody medyczne, w związku z tym środek wprowadzony do obrotu w określonym celu mógł być przepisywany w dowolnych przypadkach, zależnie od decyzji lekarza. Innymi słowy, wprowadzenie na rynek Enovidu oznaczało, że pigułka antykoncepcyjna stała się dostępna, mimo że na razie tak jej nie nazywano.

Okładka książki "Narodziny pigułki"
Tekst powstał na podstawie: Jonathan Eig Narodziny pigułki (tłum. J. Dzierzgowski), Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019.

Dla kobiet pojawienie się Enovidu było niezwykle ważnym wydarzeniem. Do tej pory słyszały, że antykoncepcja jest zła, zakazana, że to pogwałcenie natury, ale oto teraz agencja rządu federalnego uznała, że nieregularny cykl miesiączkowy uprawnia do uzyskania recepty na nowy lek, który przy okazji będzie chronił przed zajściem w ciążę (Agencja Żywności i Leków wymagała umieszczenia na każdej fiolce informacji, że Enovid zatrzymuje jajeczkowanie, co było najlepszą reklamą skutecznego środka antykoncepcyjnego, choć główne zastosowanie wymieniono jako skutek uboczny leku).

Zmieniło się to 9 maja 1960 roku, kiedy Enovid zarejestrowano wreszcie jako lek antykoncepcyjny, a wiadomość o tym przekazały gazety w całym kraju. Przez 4 lata od decyzji Agencji sprzedaż poszła w górę o 135 proc., zaś obroty na sprzedaży leku wyniosły 87 mln dolarów przy 38 proc. wzroście rentowności kapitału dla udziałowców. W 1961 r. 400 tys. kobiet stosowało Enovid jako lek antykoncepcyjny, rok później liczba ta wzrosła trzykrotnie, zaś w 1965 r pigułkę zażywało już 6,5 mln Amerykanek.

Przełożyło się to też na inne liczby. W 1970 r. kobiety stanowiły 10 proc. ogółu osób przyjętych na studia prawnicze i 4 proc. osób przyjętych na pierwszy rok zarządzania. 10 lat później odsetki te wyniosły odpowiednio 36 proc. i 28 proc.. Claudia Goldin, ekonomistka z Harvardu, wykazała, że wynalezienie pigułki miało w tym swój udział. W tych stanach, które obniżyły wiek dopuszczalnej sprzedaży antykoncepcji z 21 do 18 lat, więcej kobiet szło na studia i przedkładało małżeństwu na później. Zdaniem Golding pigułka pomogła zmniejszyć koszty kariery: wybór ambitnej ścieżki zawodowej nie wiązał się już z koniecznością rezygnacji ze ślubu i życia towarzyskiego. Z kolei inna ekonomistka, Martha Bailey z Uniwersytetu Michigan, analizowała dane za lata 1990-2000 i oszacowała, że gdyby nie dostęp do pigułki, godzinowe wynagrodzenie kobiet byłoby w tym okresie niższe o 8 proc., a luka płacowa między kobietami a mężczyznami byłaby aż o 30 proc. wyższa. Zmniejszyła się też liczba dzieci i tym samym zwiększył udział kobiet w rynku pracy. Statystyczna Amerykanka miała w 1960 r. 3,6 dziecka, natomiast 10 lat później niespełna dwoje. W 1970 r. 25 proc. młodych matek podejmowało zatrudnienie, a 80 proc. zajmowało się domem. Dziś te proporcje są odwrotne.

A wszystko to za sprawą małej tabletki.

Dorota Wojciechowska-Żuk

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…