Sądy, sędziowie, sądownictwo w Polsce – spojrzenie okiem praktyka

O prawie dla każdego

PiS po przejęciu i ubezwłasnowolnieniu Trybunału Konstytucyjnego, a więc usunięciu przeszkody we wprowadzaniu niekonstytucyjnych ustaw rozpoczął propagandowy atak na sądownictwo i sędziów, na ostatnią instytucję państwa demokratycznego na którą partia rządząca nie ma jeszcze wpływu. 7 marca 2017 r. rząd zaakceptował projekt ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Projekt tej ustawy w założeniu upolitycznia Krajową Radę Sądownictwa poprzez skrócenie jej obecnej kadencji (określonej w Konstytucji), w pełni polityczny wybór Krajowej Rady Sądownictwa i następnie polityczną rekrutację i wybór sędziów. Proponowane przepisy są w sposób oczywisty niekonstytucyjne, godzą głównie w trójpodział władz, w niezależność sądownictwa i niezawisłość sędziów.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro argumentował, że wprowadzane zmiany mają na celu poprawienie jakości i efektywności pracy sądów oraz przyśpieszenie postępowań sądowych. Tymczasem wprowadzane przepisy o Krajowej Radzie Sądownictwa nie zawierają jakichkolwiek przepisów które poprawiałyby bądź usprawniały pracę sądów. Co i jak należałoby poprawić ocenić możemy poprzez przyjrzenie się dotychczasowej pracy sądów. Na tej podstawie można też ocenić jakie były i są faktyczne mankamenty sądownictwa i do czego zmierzają zaplanowane zmiany.

Na czym powinny polegać zmiany w prawie dla rzeczywistej poprawy jakości i szybkości postępowań sądowych? Na ile poprzednio sędziowie byli uzależnieni politycznie i czy faktycznie mogli być niezawiśli? W latach 70-dziesiątych orzekałem jako sędzia, a potem jako adwokat brałem udział w postępowaniach sądowych przez łącznie ponad 45 lat pracy w zawodzie. Przewlekłość postępowania stale była podstawową bolączką sądów. Jej przyczyną był i jest fakt nadmiernego obciążenia sędziów. Sędzia orzekający w pierwszej instancji w swoim referacie ma przeważnie ilościowo sprawy, które winien racjonalnie załatwiać pracując na około półtora etatu. To podstawowa, choć nie wyłączna przyczyna przewlekłości postępowań. Oczywiście szybkość i ilość rozpoznawanych spraw można poprawić poprzez wprowadzenie bardziej racjonalnych przepisów proceduralnych. W tym zakresie przez wszystkie lata są czynione różne próby poszukiwania lepszych rozwiązań, lecz rozwiązania wprowadzane są nie zawsze trafne – dlaczego? Bo zmiany przygotowywane są najczęściej przy udziale teoretyków, a nie praktyków prawa.

Przykładowo wskażę na zlikwidowanie w 2010 r. tzw. Sądów Grodzkich powołanych do rozpatrywania prostych spraw cywilnych i karnych. Sądy te gromadziły największą ilość spraw, ale w praktyce do orzekania kierowano tam najmniej doświadczonych sędziów dla przyuczenia ich do zawodu. Gdy mnie przydzielono tzw. obronę z urzędu w sprawie rozpatrywanej przez Sąd Grodzki czułem się jakbym występował w poważnej sprawie np. o zabójstwo. Młodzi stażem i doświadczeniem sędziowie, niewątpliwie chcący wzorowo zakończyć sprawę, dopuszczali z urzędu zbędne dowody, odraczali bez istotnej potrzeby rozprawy i w efekcie postępowania trwały zbyt długo. Zamiast likwidować Sądy Grodzkie racjonalnym byłoby maksymalne uproszczenie procedury dla tych drobnych spraw, a do rozpoznawania ich należałoby wyznaczyć najbardziej doświadczonego sędziego. To znakomicie zwiększyłoby ilość załatwionych spraw, a w konsekwencji przyśpieszyło prace całego sądu, bo inni sędziowie mieliby mniej spraw w referacie i więcej czasu na ich załatwienie.

Innym klasycznym przypadkiem „odgórnych”, nietrafionych zmian przepisów jest przekazanie spraw rozwodowych z Sądów Rejonowych do sądów Wojewódzkich (obecnie Okręgowych) – jako sądów rozpatrujących sprawę w pierwszej instancji. Nastąpiło to z inicjatywy i na żądanie ówczesnego ministra sprawiedliwości prof. Wiesława Chrzanowskiego który wywodząc się z ZChN-u uważał, że sprawy rozwodowe są tak bardzo ważne, że winny być w pierwszej instancji rozpoznawane przez bardziej doświadczonych sędziów. Przed wprowadzeniem tych zmian nie zasięgnięto opinii praktyków. Efekt okazał się przeciw-skuteczny. W krótkim czasie sprawy rozwodowe, zamiast do wielu Sądów Rejonowych wpłynęły do jedynie właściwego Sądu Wojewódzkiego. Dotychczasowi sędziowie orzekający w Sądach Wojewódzkich w Wydziale dla spraw rozpoznawanych w pierwszej instancji (poważnych i trudnych), nie byli w stanie opanować tak zwiększonego wpływu spraw. Powstała konieczność zwiększenia liczebności sędziów w tych wydziałach. Pojawiło się pytanie: których sędziów należy awansować do Sądów Wojewódzkich dla rozpatrywania dodatkowego wpływu spraw rozwodowych? Wniosek był prosty – najlepiej sędziów którzy w Wydziałach Rodzinnych Sądów Rejonowych rozpatrywali sprawy rozwodowe. Przeniesiono więc sędziów, którzy w innych okolicznościach tego awansu nawet nie powinni się spodziewać. Wyjaśniam – tzw. „tajemnicą poliszynela” było i jest, że jak sędzia był słaby, to kierowało się go do Wydziału Rodzinnego, bo tam „dużej krzywdy” nie wyrządzi. Początkowo awansowani sędziowie sądzili sprawy rozwodowe, ale pozostali sędziowie w Wydziale nie zgadzali się aby tylko oni osądzali trudne sprawy tzw. pierwszo-instancyjne, a „nowi” sędziowie proste sprawy rozwodowe. Wprowadzono więc numerkowy* podział spraw dla równomiernego obciążenia wszystkimi sprawami sędziów orzekających w Wydziale. W efekcie sprawy rozwodowe stały się faktycznie, a dla sędziów również mentalnie, zbędnym dodatkiem – coś na zasadzie „piątego koła u wozu” jako mniej istotne i mniej poważne. W konsekwencji zaobserwowałem znaczne pogorszenie staranności w rozpoznawaniu tych spraw. Potem, dla przyśpieszenia procedowania, zlikwidowano dla spraw rozwodowych poprzednio obowiązkowe sądowe posiedzenie pojednawcze. Nie waham się ocenić, że Sądy Rejonowe sprawy rozwodowe rozpatrywały lepiej i rzetelniej.

Jakość orzecznictwa bezpośrednio zależy od wysokich kwalifikacji sędziów, a wykonywanie funkcji sędziego winno stanowić swoiste ukoronowanie kariery w zawodach prawniczych. Wielokrotnie wskazywały na to osoby będące niezaprzeczalnymi autorytetami prawniczymi, które postulowały powoływanie na stanowiska sędziowskie prawników, którzy sprawdzili się wykonując inne zawody prawnicze. Jednak realizacja takiego założenia winna być powiązana bezpośrednio z wysokością zarobków na stanowisku sędziego. Do dzisiaj w innych zawodach prawniczych można zarabiać więcej niż zarabia sędzia. Uważam, że istotną poprawę pracy sądów można uzyskać poprzez nominowanie na sędziów najlepszych prawników, a nie prawników wybieranych politycznie i szkolonych do zawodu w szkole politycznej.

A jaki w czasach PRL-u był w praktyce rzeczywisty wpływ polityki jedynej partii rządzącej na sędziów i na ich niezawisłość? Zapewne mogły być i były indywidualne przypadki sędziów, którzy byli skłonni ulegać ewentualnym naciskom politycznym. Własnym oglądem obejmuję koniec lat 60. i lata 70. Kiedyś kierowniczka Sekretariatu Wydziału przekazała mi, że telefonował wojewoda i że wzywa mnie do siebie. Zwróciłem uwagę na formę „wzywa”. Aby zaakcentować niezawisłość sędziego nakazałem kierowniczce oddzwonić i poinformować, w którym dniu i w jakich godzinach przyjmuję interesantów. Wojewoda nie przyszedł jako interesant… Nie miałem obaw zaakcentowania w ten sposób niezawisłości sędziego.

Formalne gwarancje niezawisłości sędziowskiej i sądownictwa wprowadzały w grudniu 1980 r. ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, a następnie obszerne nowelizacje ustaw o ustroju sądów powszechnych, o Sądzie Najwyższym, o Naczelnym Sądzie Administracyjnym, o Trybunale Konstytucyjnym. Potem trójpodział władzy zapisano w art. 1 Małej Konstytucji z 1992 roku : „Organami Państwa w zakresie władzy ustawodawczej są Sejm i Senat Rzeczypospolitej Polskiej, w zakresie władzy wykonawczej – Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, w zakresie władzy sądowniczej – niezawisłe sądy”. Ta zasada trójpodziału władz i niezależności sądów jasno zapisana została w nowej Konstytucji RP z 1997 roku.

Obecny rozwijający się i zaplanowany zamach na sądownictwo prowadzi do możliwości „ręcznego” sterowania sądami i sędziami. Uzależnienie indywidualnych sędziów od decyzji i nakazów polityków będzie kresem ustroju demokratycznego. Jest już dyspozycyjna prokuratura. Kończą się konstytucyjne gwarancje niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Po uchwaleniu planowanych przez rząd przepisów, rzekomo mających usprawnić działalność sądów, przepis art 173 Konstytucji : „Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz” oraz art 178 Konstytucji : „Sędziowie w sprawowaniu swego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom” – utracą w praktyce swoje znaczenie.

Odebranie sędziom niezawisłości, a sądom niezależności od pozostałych władz (ustawodawczej i wykonawczej) przybliża Polskę do totalitaryzmu i niewątpliwie do autorytaryzmu. Likwiduje podstawowe prawa obywateli do dochodzenia, w poczuciu krzywdy, swoich praw. Dotychczas sądy stały na straży podstawowych wartości – praworządności, demokracji i równości, wartości umożliwiających prawidłowe funkcjonowanie społeczeństwa. Na przeszkodzie dążeniom obecnej władzy do obalenia ustroju demokratycznego opartego na zasadach demokratycznego państwa prawa, a praktycznie chorym dążeniom do uzyskania pełnej władzy Prezesa partii PiS musimy przeciwstawiać się wszystkimi możliwymi sposobami. Nie można nie zauważać, że oprócz ataku na sądy obecna władza dąży do zindoktrynowania tak społeczeństwa, jak i następnych pokoleń. Jedynie niezależne sądownictwo i niezawiśli sędziowie mogą tym działaniom postawić tamę.

KOTT 

*Numerkowy podział spraw – indywidualnym sędziom przypisane są wybrane numery od 1 do 10. Po wpływie do sądu sprawy sekretariat sprawie nadaje kolejny numer z którego wynika który sędzia dostanie sprawę do swojego referatu i będzie ją rozpoznawał.

 

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…