Świat według Ordo

Grafika z wykorzystaniem logo autorstwa Sonii Czechowicz. Plik źródłowy: Wikipedia.

Rodzina jest fundamentem ładu społecznego i podstawową wspólnotą społeczną, która stanowi optymalne środowisko rozwoju człowieka. Tak rozpoczyna się wstęp do „Samorządowej Karty Praw Rodzin”, którą Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris promuje w polskich samorządach. Jest to „odpowiedź” na „szerzenie się ideologii LGBT”. Karta zawiera wiele tego typu ładnie brzmiących stwierdzeń, czy jednak tylko na truizmach się kończy? I czy za tymi stwierdzeniami może kryć się coś niepokojącego?

Instytut Ordo Iuris jest fundacją założoną w roku 2013, ale skrzydła rozwinął dopiero po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Za swój cel obrał walkę z „radykalizmem, który podejmuje krytykę istniejącego ładu społecznego”, a za obszar tej walki ustanowił prawo, które dla Instytutu jest narzędziem, ale i celem zainteresowania. Nie tylko wykorzystuje obowiązujące przepisy prawne do swej działalności, ale również (a może przede wszystkim), próbuje wpływać na proces legislacyjny w Polsce. Robi to, by zablokować wszelkie zmiany społeczne, które dokonały się w krajach liberalnego Zachodu, a które Instytut uważa za „demoralizujące”. Chodzi tu o tematy związane ze zniesieniem zakazu aborcji, wprowadzeniem in vitro, równouprawnieniem i zakazem dyskryminacji osób LGBT+ czy z ogólnie pojętymi sprawami obyczajowymi, zwłaszcza dotyczącymi rodzin.

Gdyby polskie prawo było w całości tworzone według zaleceń Ordo Iuris, Polska wyglądałby zupełnie inaczej. I to pomimo tego, że już dziś wiele nam brakuje do liberalnych rozwiązań krajów zachodnich, to jednak w „świecie Ordo” mogłoby być trudno się odnaleźć nie tylko ludziom spod znaku tęczowej flagi. Co może czekać każdego z nas?

Rodzina święta nie tylko od święta

Na pierwszym miejscu rodzina. Ale nie byle jaka, tylko chrześcijańska, z małżeństwem jako związkiem kobiety i mężczyzny. Dobro takiej rodziny jest nadrzędne, a ważnymi wartościami podkreślanymi w dokumentach Ordo Iuris są: integralność rodziny, prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z przekonaniami i ochrona dzieci przed demoralizacją. Brzmi słusznie, tylko co się kryje za tymi zapisami, Instytut pokazał już w kilku swoich akcjach. Integralność, to zakaz ingerencji uprawnionych urzędów w sprawy rodziny – nawet jeśli w rodzinie jest przemoc (także psychiczna), a separacja od sprawców przemocy może okazać się konieczna. To także wprowadzenie, jak nie zakazu, to chociaż dużego utrudnienia w przeprowadzaniu rozwodów. Wiceprezes Ordo Iuris, Tymoteusz Zych wziął udział w debacie magazynu „Polonia Christiana”, której pierwotny tytuł brzmiał „Czy czas zakazać rozwodów?”. Gdy jednak w sieci tak sformułowane pytanie wzburzyło opinię publiczną, tytuł zmieniono na „Dlaczego trzeba walczyć z plagą rozwodów?”. I oczywiście od zakazu się odżegnano, pozostały tylko utrudnienia, jak przymusowy okres separacji. A wszystko pod przykrywką troski o gorszą sytuację kobiet po rozwodzie. Co jednak, jeśli to kobieta właśnie tego rozwodu chce?

Ochrona dzieci i młodzieży przed demoralizacją i wychowanie w zgodzie z własnymi przekonaniami to tak naprawdę walka z wszelkimi programami szkolnymi promującymi tolerancję, zwłaszcza tę wobec mniejszości seksualnych. Fundacja podpowiadała rodzicom, jak nie zgodzić się na dodatkowe zajęcia z tolerancji dla własnego dziecka lub jak w ogóle zablokować podobne wydarzenia w szkołach. Dotyczy to również spraw kulturalnych – w duchu Ordo Iuris zadziałali np. rodzice dzieci chodzących do szkoły w Lisowie, którzy zażądali usunięcia z listy lektur „Harrego Pottera” zarzucając serii „zatruwanie duszy” i „okultyzm”.

Wzory z Salwadoru

Jedną z pierwszych kwestii, dzięki której Ordo Iuris stało się w kraju znane, była sprawa wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. Projekt ustawy z zakazem Instytut zgłosił w 2016 roku. Jego pojawienie się w Sejmie doprowadziło do wybuchu sprzeciwu, w wyniku którego powstał Ogólnopolski Strajk Kobiet. Zresztą Instytut wniósł przeciwko liderce Strajku, Marcie Lempart prywatny akt oskarżenia. Wszystko dlatego, że Marta nazwała projektodawców nowego prawa sadystami. Poszło o sankcje, jakie projekt ustawy przewidywał za dokonanie aborcji lub umyślne wywołanie poronienia. Ordo Iuris tłumaczyło na swej stronie, że kobiety absolutnie nie będą karane za niezawinione poronienia, ale przecież, aby poznać przyczynę poronienia trzeba przeprowadzić śledztwo. Jeśli sam fakt śmierci płodu może być przyczyną postępowania, to jak ma się czuć kobieta, która poroniła? A jeśli zostanie niesłusznie oskarżona? Kary dla lekarzy z kolei mogłyby mieć mrożący wpływ na ich decyzje co do zastosowania sposobu leczenia. W teorii projektowane prawo miało dopuszczać czynności zagrażające życiu płodu, jeśli z powodu patologii ciąży lekarz musiałby ratować kobietę, Tymczasem trudno orzec, gdzie istnieje granica zagrożenia zdrowia i życia matki na tyle poważnego, że lekarz może zająć się jej zdrowiem nie obawiając się oskarżeń o aborcję. Prawnicy Ordo Iuris pokazali, że dbają o sumienie lekarzy, ale niekoniecznie o prawa kobiet. Dlatego ich bohaterem jest prof. Chazan, a nie skrzywdzona przez niego pacjentka, którą zmusił do urodzenia śmiertelnie chorego dziecka.

Wszystko to już przerabiano w krajach zakazujących aborcji i karzących za nią lekarzy i kobiety. Najbardziej jaskrawym przykładem jest Salwador, ale wszędzie, gdzie zakazy istniały/istnieją – efekt jest jeden: olbrzymie podziemie aborcyjne i dramaty wielu kobiet.

Tolerancja nietolerancji – nietolerancja tolerancji

Jednak chyba na żadnym polu poglądy drużyny Ordo Iuris nie uwidaczniają się tak mocno, jak w „walce z ideologią LGBT i gender”. Zakon, tzn Instytut Ordo w środowisku LGBT widzi bowiem największych „radykałów”, którzy chcą „podważyć istotę rodziny”. Oczywiście członkowie społeczności LGBT robią to żądając „szokujących rzeczy” – uznania swojego prawa do miłości, rodziny i życia w zgodzie ze sobą – bez strachu i dyskryminacji. Z jakiegoś tajemniczego powodu Ordo Iuris uznaje to za zagrożenie dla innych rodzin. Z jakiego? Nie wiadomo. Może jeśli dwójka gejów, lub dwie lesbijki się pobiorą, to automatycznie 200 małżeństw różnopłciowych ot tak się rozpadnie? Czyżby dlatego Ordo Iuris wystosowało do Ministerstwa Sprawiedliwości petycję podpisaną przez 20 tys. zwolenników, by polskie władze zrobiły wszystko, aby Polska nie „ucierpiała” z powodu wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W wyroku tym TSUE uznał, że pojęcie „współmałżonka” może obejmować osoby tej samej płci, jeśli zawarły małżeństwo. Stąd zasady swobodnego przemieszczania się i pobytu takich współmałżonków w ramach UE dotyczą wszystkich, także krajów, które homo-małżeństw nie uznają. Na szczęście Ordo Iuris czuwa i Polskę może się uda „uratować” przed tym strasznym prawem.

Aktywności Instytutu w tym względzie jest zresztą dużo więcej: straszenie dyrektorów szkół pozwami za organizację „tęczowych piątków”, obrona prawa do „wolności słowa” pracownika Ikei, który cytując Biblię „przypominał” gejom
o karze śmierci jaka na nich spadnie. Wstawili się również za drukarzem, który odmówił wydruku materiałów organizacji LGBT, a same organizacje walczące o równouprawnienie osób nieheteronormatywnych zarzucili pytaniami o finanse.

Najwięcej do powiedzenia Ordo Iuris miało jednak w sprawie słynnej warszawskiej Deklaracji wsparcia osób LGBT. Instytut rozpoczął wówczas straszenie edukacją seksualną wg zaleceń WHO, która jakoby miała uczyć 4-latki masturbacji. Nieprawdę o standardach Światowej Organizacji Zdrowia w tym zakresie powielał zresztą wielokrotnie. Na tej kanwie zresztą rozpoczął batalię o zablokowanie wszelkiej aktywności organizacji pozarządowych w zakresie edukacji seksualnej, promowania tolerancji i akceptacji osób o innej orientacji – a wszystko oczywiście zasłaniając się „dobrem rodziny” i strasząc „deprawacją”. Co więcej Ordo Iuris wspiera Fundację Pro-Prawo do życia, która powielała treści szerzone też przez inne grupy skrajnie prawicowe, że pedofilami najczęściej są osoby homoseksualne. Gdy pojawiła się zapowiedź pozwu z tego powodu (badania bowiem dowodzą czegoś innego), to oskarżenia zostały zmienione i najnowsza teza na serwisie stronazycia.pl głosi, że to edukatorzy seksualni czy działacze organizacji LGBT są sprawcami pedofilii.


Polska Ordo Iuris byłaby krajem prostym i pięknym. W którym wszyscy żyją w kochających się, patriarchalnych rodzinach, są heteroseksualni, chodzą do kościoła, a jeśli cokolwiek lub ktokolwiek do tego schematu nie pasuje ma siedzieć cicho i absolutnie nie ma żadnych praw. Przemocy w rodzinie lepiej nie zgłaszać, bo zburzy to jej integralność, inną orientację seksualną należy ukrywać, aby innych nie „zdemoralizować”. Rozwodów nie przeprowadzać, by nie obrazić Boga, a dziecko z bezmózgowiem urodzić i patrzeć na jego agonię, bo przecież cierpienie uszlachetnia. Ten prosty i piękny świat każe wszystkim stosować jedną miarę, a tych, co do niej nie pasują najlepiej usuwać poza nawias społeczeństwa. Ordo to w końcu porządek, Iuris – prawny. Jeśli Instytut zaprowadzi porządek w tym duchu, ciężko będzie w takim świecie żyć.

Maciej Pokrzywa

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…