TRYBUNAŁ W WERSJI PiS TO KONIEC DEMOKRACJI

Partia rządząca przyjęła nową narrację dotyczącą dyskusji o Trybunale Konstytucyjnym: „ludzie nie chcą już słuchać o Trybunale!”. Choć nazwa tej instytucji jest od kilku miesięcy odmieniana przez wszystkie przypadki, to jednak wciąż dyskursowi o niej nadaje ton rząd Prawa i Sprawiedliwości. Począwszy od określenia obecnej sytuacji „sporem”, choć tak naprawdę nie ma
w Polsce liczących się konstytucjonalistów, instytucji prawnych czy sądowniczych, które to autorytety miałyby wątpliwości co do tego, jaki stan prawny
w Trybunale jest zgodny z Konstytucją. Tylko strona rządowa stoi uparcie przy swoim stanowisku, uzurpując sobie prawo do oceniania działań TK, choć Konstytucja nie daje ani prezydentowi ani rządowi żadnych uprawnień w tej kwestii. Jedynym pozytywnym aspektem całego zamieszania jest wzrost zainteresowania społeczeństwa pracą Trybunału.

Rzekomą przyczyną kryzysu stała się zmiana, jaką Platforma Obywatelska wprowadziła do nowej ustawy o Trybunale w poprzedniej kadencji sejmu. Ustawa wprowadzała postulowane od lat zmiany, usprawniające działanie instytucji Trybunału. Jednak PO dodała do niej „przepisy przejściowe”, które umożliwiły zadecydowanie o losie 5 wakatów sędziowskich, jakie pojawić się miały u schyłku 2015 r. Problem w tym, że dwa z nich wypadały w kolejnej kadencji Sejmu. To wywołało protesty PiS, które zaskarżyło wątpliwe przepisy do Trybunału.

Sekwencja powyższych zdarzeń przedstawiana jest jako przyczyna obecnego kryzysu, faktycznie jednak leży ona gdzie indziej. Jest nią podejście, jakie do państwa i prawa mają politycy PiS. Prezes Kaczyński największy problem w sprawowaniu władzy określił mianem „imposybilizmu”. Jest to opór, jaki stawiają władzy niezależne od niej instytucje. Szef PiS zderzył się z nim w czasie swych rządów w l. 2005-7, gdy wiele instytucji broniło swej autonomii. Widoczne dążenie PiS do wprowadzenia jednolitego zarządzania, zależnego od decyzji jednego omnipotentnego ośrodka zgodne jest raczej z duchem konstytucji PRL z 1952, niż z podstawami demokratycznego państwa prawa: zasadą trójpodziału władz, w tym przede wszystkim z fundamentalną dla utrzymania swobód i wolności obywatelskich niezależnością sądownictwa.

Obiektywnie patrząc, partia rządząca ma niezwykle komfortową sytuację w porównaniu z innymi ekipami rządowymi III RP. Stabilna, samodzielna większość i bezwarunkowe poparcie prezydenta powinny dawać niespotykany dotąd komfort rządzenia. Wydaje się więc niezrozumiałe, że partia, która może bez problemu realizować swój program, rozpala konflikt wokół Trybunału. Spór związany z wyborem sędziów mógł być dawno zażegnany. Wystarczyło podtrzymać skargę wniesioną przez PiS, a Trybunał orzekłby o bezprawnym wyborze dwóch „nadmiarowych” sędziów i sprawa byłaby zamknięta. Lecz nie było i nie ma woli rozwiązania problemu po stronie obecnego rządu. Kaczyński zorientował się, że problem wyboru będzie doskonałym pretekstem do rozpoczęcia gry, która może mu przynieść znacznie więcej niż dwóch lojalnych sędziów w Trybunale. Zagrał o wyższą stawkę, ale spotkał się ze zdecydowanym oporem, a oporu prezes nie toleruje. Próbuje zatem go za wszelką cenę złamać, przy okazji konsolidując „obóz patriotyczny” przeciw nowemu-staremu wrogowi, którego uosobieniem stał się teraz Trybunał i jego prezes.

PiS wycofało więc swoją skargę w momencie, w którym wyznaczono termin rozprawy. Platforma Obywatelska zorientowała się po niewczasie i wraz z PSL wniosła tożsamą skargę, uznając de facto, że uchwaliła niekonstytucyjne przepisy. Było już jednak za późno – nowa większość sejmowa nie czekała na decyzję Trybunału, tylko rozpoczęła realizację nowego planu. Warto przy tym zauważyć, że zrobiono to ostentacyjnie łamiąc regulamin sejmu, obyczaj parlamentarny i w końcu – samą Konstytucję. Sejm uchwalił w ekspresowym tempie nowelizację ustawy o Trybunale (prezydent podpisał gotową ustawę 3 dni po złożeniu jej w Sejmie), a następnie przyjął bezprecedensowe w polskim prawie uchwały, które miały unieważnić decyzje poprzedniego sejmu o wyborze 5 sędziów. Zarówno nowelizacja, jak i uchwały zostały zaskarżone do Trybunału. Jednocześnie prezydent nie przyjął przysięgi od sędziów Trybunału wybranych zgodnie z prawem przez sejm poprzedniej kadencji. Nie skorzystał przy tym z prawa skierowania przepisów ustawy do TK, aby rozstrzygnąć ich konstytucyjność. Sam podjął decyzję, przekraczając w sposób ewidentny własne kompetencje.

Warto też zwrócić uwagę na zmianę narracji, jaka dokonała się po stronie koalicji rządzącej. Marszałek Sejmu skwitował orzeczenie Trybunału jako mające jedynie „walor historyczny”. Zaczęło się „przeciąganie liny” w sprawie publikacji orzeczenia. Premier Beata Szydło ustąpiła w sprawie druku orzeczenia tylko dlatego, że prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie – wówczas urząd prokuratora generalnego sprawował jeszcze niezależny od rządu Andrzej Seremet. Podczas marszu w Warszawie Jarosław Kaczyński mówił o Trybunale jako „trzeciej izbie parlamentu”, zawłaszczonej przez PO. Nagle sędziowie, z których znaczna część była wybierana również z poparciem PiS, stali się „upolitycznieni”, nawet „obrońcami układu”. Trybunał i prezes Rzepliński znaleźli się w ogniu zmasowanej krytyki ze strony obozu rządzącego. Najdalej posunął się minister Zbigniew Ziobro, składając wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec prezesa TK.

Kolejna błyskawiczna nowelizacja ustawy o Trybunale, nazwana przez rząd „naprawczą” – zgodnie z nowomową, charakterystyczną dla aktualnego rządu – rzekomo „kończyła spór o TK i miała usprawnić jego pracę”. Fakty były jednak inne. Wg nowych przepisów sędziowie TK musieliby wszystkie sprawy o zgodność z Konstytucją rozstrzygać w składzie pełnym, w rozumieniu ustawy miało ich być 13-tu, a nie jak dotychczas 9-ciu. Przy 15-osobowym Trybunale łatwo sobie wyobrazić częsty brak kworum z powodów czysto fizycznych, np. choroby kilku sędziów. Dodatkowo decyzje miały zapadać większością 2/3 głosów, co też utrudniłoby finalizowanie spraw i wydawanie orzeczeń. Projekt zakładał również narzucenie Trybunałowi kolejności rozpatrywania wniosków wg ich wpływania, oraz obligatoryjne oczekiwanie nowej sprawy na rozpatrzenie – przez okres co najmniej 6 miesięcy, dla spraw, których rozpatrywanie wymagałoby pełnego składu.

Dowodem złych intencji ustawodawcy stał się brak vacatio legis dla wejścia w życie ustawy, co teoretycznie miało zablokować Trybunałowi możliwość zbadania jej zgodności z Konstytucją. Tu rozpoczęła się nowa, najgorętsza i aktualna do dzisiaj kontrowersja: czy Trybunał ma prawo zbadać ustawę kierując się jedynie Konstytucją? Czy powinien zastosować się do nowych przepisów i w zasadzie odłożyć sprawę na długie lata? Obecnie nie ma kworum wśród aktywnych sędziów (ze względu na pat dotyczący ich powołania uznawanych przez wszystkich jest tylko 12 sędziów), jest mnóstwo wcześniejszych wniosków, które zgodnie z zapisami ustawy powinny być rozpatrzone wg nowych zasad.

Większość polskich konstytucjonalistów zgodnie stwierdza, że ustawa PiSu jest niezgodna z Konstytucją, a jej główny cel to sparaliżowanie Trybunału. Dezorganizacja pracy TK nie jest zapewne celem samym w sobie, jej zadaniem jest przygotować pole dla dalszych działań rządu i większości sejmowej. Już obecnie podważone mogłyby zostać przepisy ustawy o policji, o obrocie ziemią, o służbie cywilnej czy tej o prokuratorze generalnym. Bez kontroli konstytucyjnej nasza ustawa zasadnicza zaczyna być tylko zbiorem martwych zapisów i trudno oprzeć się wrażeniu, że o to głównie chodzi pomysłodawcom „ustaw naprawczych”.

Sędziowie Trybunału nie zgodzili się jednak z interpretacją rządu odnośnie obowiązywania nowej ustawy i 9 marca wydali orzeczenie w sprawie nowelizacji, opierając się bezpośrednio na zapisach Konstytucji. Wyrok był jednoznaczny – ustawa łamie jej zasady w wielu miejscach i w całości została przez sędziów odrzucona. W polskim systemie konstytucyjnym nie ma możliwości zanegowania tego orzeczenia. Każdy polityk, który to robi, w sposób oczywisty naraża się na postawienie przed Trybunałem Stanu, a każdy, który na podstawie zakwestionowanych przez TK przepisów będzie podejmował decyzje administracyjne, naraża się na proces karny przed sądem. I nie będzie miało znaczenia czy swoje decyzje dany polityk lub urzędnik będzie tłumaczył zdaniem, że wyrok Trybunału był jedynie „opinią wydaną przy kawie i ciastkach”…

KALENDARIUM

11 LIPCA 2013 – Prezydent Bronisław Komorowski złożył do Sejmu projekt nowej ustawy o Trybunale. Wsparło go środowisko konstytucjonalistów i byłych sędziów TK, którzy sygnalizowali potrzebę usprawnienia postępowań przed TK.

25 CZERWCA 2015 – Sejm uchwalił nową ustawę o TK. Posłowie koalicji PO-PSL wprowadzili do niej przepis, który umożliwił Sejmowi VII kadencji wybór 5 sędziów Trybunału, w tym 2 na stanowiska, które miały zwolnić się w grudniu, już w trakcie nowej kadencji Sejmu.

8 PAŹDZIERNIKA 2015 – Sejm wybrał 5 nowych sędziów TK – głównie głosami PO i PSL. Jednak prezydent Andrzej Duda nie odebrał od sędziów ślubowania, tłumacząc to „niekonstytucyjnością” przepisu, na podstawie którego zostali wybrani.

23 PAŹDZIERNIKA 2015 – Posłowie PiS zaskarżyli nową ustawę do TK.

25 PAŹDZIERNIKA 2015 – W wyborach parlamentarnych bezwzględną większość w Sejmie i Senacie zdobył PiS.

6 LISTOPADA 2015 – zakończyły się kadencje trójki sędziów; wobec braku zaprzysiężenia nowych przez prezydenta, Trybunał liczył 12 orzekających sędziów.

10 LISTOPADA 2015 – PiS wycofało z TK swój wniosek tłumacząc, że chce uchwalić własną ustawę.

17 LISTOPADA 2015 – Posłowie PO i PSL zaskarżyli do Trybunału własną ustawę o TK chcąc doprowadzić do rozstrzygnięcia tego, czy Sejm VII kadencji miał prawo wyboru 5 sędziów. Posłowie PiS składają w Sejmie projekt nowelizacji, która ma im umożliwić ponowny wybór wszystkich 5 sędziów. Kadencje Prezesa i Wiceprezesa Trybunału mają ulec wygaszeniu (obydwaj mają pozostać sędziami).

20 LISTOPADA 2015 – Senat przegłosował (bez wprowadzania poprawek) nowelizację ustawy o TK. Tego samego dnia podpisał ją prezydent Andrzej Duda. Nowelizacja została zaskarżona do Trybunału przez posłów, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Krajową Radę Sądownictwa.

25 LISTOPADA 2015 – Sejm podjął uchwały o „braku mocy prawnej” wyboru 5 sędziów przez Sejm VII kadencji.

2 GRUDNIA 2015 – w przeddzień posiedzenia TK Sejm VIII kadencji głosami PiS wybrał 5 sędziów Trybunału, a prezydent Duda odebrał w nocy od tych sędziów ślubowanie. Podstawą wyboru nie były znowelizowane przepisy ustawy o TK a zmieniony Regulamin Sejmu. Uchwały w sprawie wyboru oraz uchwały unieważniające wybór Sejmu VII kadencji zostały zaskarżone do TK przez posłów PO.

3 GRUDNIA 2015 – Trybunał potwierdził w orzeczeniu konstytucyjność czerwcowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Jednak zgodnie z orzeczeniem Sejm VII kadencji miał prawo wyboru tylko 3 sędziów. Ponieważ na początku grudnia skończyły się kadencje dwóch kolejnych sędziów, od tej chwili w Trybunale było 10 sędziów orzekających i 8 wybranych.

9 GRUDNIA 2015 – Trybunał orzekł o niekonstytucyjności wszystkich przepisów nowelizacji autorstwa PiS. Trybunał ponownie potwierdził prawidłowość wyboru 3 sędziów przez Sejm VII kadencji.

22 GRUDNIA 2015 – Sejm głosami PiS uchwalił drugą nowelizację ustawy o TK, tym razem wprost wprowadzającą przepisy uniemożliwiające Trybunałowi sprawne wykonywanie jego konstytucyjnych obowiązków. Nowelizacja została zaskarżona przez posłów, I Prezesa Sądu Najwyższego, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Krajową Radę Sądownictwa.

7 STYCZNIA 2016 – Trybunał umorzył sprawę konstytucyjności uchwał Sejmu VIII kadencji zmierzających do ponownego wyboru wszystkich 5 sędziów TK. Uznał, że Konstytucja nie daje mu prawa do badania aktów dotyczących indywidualnych spraw. Niemniej w opinii sędziów uchwały takie z zasady nie mają mocy prawnej.

12 STYCZNIA 2016 – Prezes Trybunału dopuścił do orzekania 2 sędziów wybranych przez Sejm VIII kadencji. Trybunał znów liczy 12 orzekających sędziów. 3 sędziów wybranych przez Sejm VII kadencji – zgodnie z Konstytucją – do dziś oczekuje na złożenie przysięgi przed prezydentem.

9 MARCA 2016 – Trybunał wydał orzeczenie w sprawie drugiej nowelizacji PiS uznając całą nowelizację za niekonstytucyjną. Dokonał tego bez uwzględnienia przepisów nowej ustawy, a jedynie na podstawie Konstytucji. Z tego powodu PiS nie uznało wyroku, tłumacząc, że nie jest to „orzeczenie” Trybunału, a jedynie „opinia kilku sędziów”.

11 MARCA 2016 – Ogłoszenie opinii Komisji Weneckiej, do której zwrócił się MSZ w celu uwiarygodnienia swoich działań. Komisja zaleciła wykonanie wszystkich dotychczasowych wyroków Trybunału, dopuszczenie 3 sędziów wybranych prawidłowo przez Sejm VII kadencji oraz niezwłoczne opublikowanie ostatniego wyroku z 9 marca 2016 .


Artykuł opublikowany w papierowym wydaniu specjalnym Wrocławski Marsz KOD

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…