W obronie godności
Strajk w edukacji – edukacja przez strajk
Jestem nauczycielką i jestem z tego dumna – cytuję słowa przyjaciółki, które zapadły mi w pamięć i z którymi utożsamiam się w pełni. Bo większość z nas – nauczycieli – wykonuje ten zawód z pasją, zaangażowaniem i (tak!) z poczuciem misji. Ale polska szkoła cierpi na chorobę przewlekłą, której głównym objawem jest nieliczenie się z potrzebami uczniów, a w ostatnim czasie także pozbawianie godności nauczycieli i pracowników niepedagogicznych. To wiecznie niedofinansowany sektor, zrzucający na barki nauczycieli olbrzymią odpowiedzialność za przekazywanie wiedzy kolejnym pokoleniom. Bo obowiązek to jedno, a warunki pracy to zupełnie inna historia.
Uwikłani w kieracie
Legiony nauczycieli codziennie stawiają się karnie w swoich placówkach. Każdy z podręcznym wyposażeniem. Karty pracy wydrukowane na własnych drukarkach, bo w tej szkolnej zabrakło tonera, kolorowe piłeczki, bo trzeba zobrazować budowę atomu, składniki do przeprowadzania doświadczeń, różne szkolne gadżety zdobyte lub kupowane z własnych, skromnych funduszy. Często jeszcze dodatkowa kanapka, bo pewnie Kasia znów przyjdzie głodna do szkoły. Wychodząc ze szkolnego budynku, pozostajemy w pracy, bo trzeba sprawdzić uczniowskie zadania, zadzwonić do mamy Janka, którego znów nie było w szkole. W pamięci pozostała smutna buzia Ani, która dziś nie chciała powiedzieć co ją martwi. Może zrobi to jutro. Okradamy własne rodziny z naszej obecności, bo wycieczka szkolna, poprawianie sprawdzianów, telefony od rodziców, bo tysiące innych szkolnych powinności. Przez wiele lat, pomimo kolejnych zmian władzy, nauczyciele w Polsce zarabiali mało, ale w zamian mieli przynajmniej coś innego – poczucie, że robią coś ważnego i pewien szacunek społeczny.
Wprowadzenie reformy edukacji w ramach „Dobrej Zmiany” spowodowało, że choroba tocząca polską szkołę przeszła w stan ostry. Przemęczeni i nadmiernie obciążeni nauką uczniowie, zdezorientowani rodzice, najsłabsi – dzieci z niepełnosprawnościami – skazani na domową kwarantannę i my, nauczyciele, których zmusza się do tworzenia bezsensownej dodatkowej dokumentacji, staliśmy się zakładnikami nieprzemyślanych zmian. Jesteśmy rozliczani z naszej pracy bezduszną statystyką kolejnych sukcesów, która nie dostrzega wkładu pracy konkretnego dziecka. Z niepokojem obserwujemy codzienne zmagania uczniów, którzy zamiast z pasją odkrywać nową wiedzę, coraz częściej zapadają na depresję, bo nie dają rady, bo odebrano im szansę opanowywania materiału we własnym tempie. Nie ma czasu na powtórki, naukę w terenie, kształcenie umiejętności pozaprzedmiotowych. Jak wytłumaczyć rodzicom, że w zakresie naszych obowiązków leży realizacja podstawy programowej? Co Pani zrobiła, żeby Zosia miała szansę opanować materiał? – brzmi znajomo dla wszystkich nauczycieli – tego typu pytania pojawiają się przy niemal każdej skardze rodzica na niepowodzenia dziecka. Co zrobiłam? Bardzo proszę – robię to nieustannie. Nieopanowaną kwestię wyjaśniam ponownie, zostaję na konsultacjach pozalekcyjnych w ramach grubo ponad 40-godzinnego tygodnia pracy, idąc z duchem czasu zapraszam ucznia do kontaktu na messengerze, gdzie może zadawać pytania, układam dodatkowe karty pracy pod indywidualne potrzeby i staram się być wyrozumiała, chociaż rodzic nie dopilnował dziecka w tej jednej rzeczy – by przepisało do zeszytu zaległą lekcję.
Doszliśmy do ściany. Pasja zaczyna boleć. To nie my, nauczyciele wprowadziliśmy ten chaos i nie my jesteśmy za niego odpowiedzialni. Dzieje się coś bardzo złego, wielu młodych nauczycieli rozważa odejście z zawodu i trudno się dziwić – odziera się nas z resztek godności, a po 30 latach pracy nauczyciel nie ma nawet zdolności kredytowej.
Dni strajku: przebudzenie
Strajkujemy. Z każdym dniem coraz trudniej nam zaakceptować puste korytarze. Bo wbrew temu, co słyszymy w rządowych mediach – uczniowie byli i są dla nas najważniejsi. To bardzo trudny czas dla całej szkolnej społeczności. Narasta w nas gniew, gdy nagłaśniane są nieprawdziwe informacje dotyczące naszych zarobków i intencji. Na ulice wychodzą rodzice, uczniowie, nauczyciele. W większości czujemy palącą potrzebę wytłumaczenia się przed społeczeństwem. Niektórzy strajkujący organizują spotkania z uczniami i rodzicami, inni piszą listy. Jeszcze inni obawiają się takich interakcji. Z szacunku dla samych siebie i w poczuciu konieczności bronienia naszej godności podjęliśmy i kontynuowaliśmy akcję protestacyjną. (…) Być może trudna była do przyjęcia nasza decyzja o nieklasyfikowaniu przez radę pedagogiczną, ale mieliśmy świadomość, że tym gestem nauczymy Was, że trzeba być konsekwentnym, wiernym własnym ideom i wartościom i że będzie to lekcja obywatelskiej postawy – napisali nauczyciele II LO w Lublinie.
Na duchu podnoszą nas bardzo społeczne wyrazy wsparcia. Przed wejściem do szkół pojawiają się napisy #wspieramy nauczycieli, #jesteśmy z wami itp. Odwiedzają nas rodzice, uczniowie i absolwenci. W wielu miejscach pojawiają się specjalnie zniżki dla nauczycieli, np. wejście do wrocławskiego Aquaparku za 1 zł., zniżki na bilety do kin czy teatrów. Nauczyciele z całej Polski udostępniają zdjęcia z plakatami wsparcia, jakie pojawiają się nie tylko w okolicach szkół. To bardzo budujące.
Z drugiej strony zdarzają się także akty wandalizmu – niszczone są plakaty strajkowe. Niektórzy nauczyciele noszący plakietki z wykrzyknikiem odpierają słowne ataki w miejscach publicznych. W mniejszych miejscowościach strajkujący nauczyciele mają znacznie trudniej – tam panuje ostracyzm wobec strajkujących. Jedna z koleżanek w okresie przedświątecznym odwiedziła kilka strajkujących szkół w Krośnie i kilku pobliskich wioskach, m.in. Zręcinie, Jaszczurowej, Korczynie. Opowiedziała nam o ich dramatycznej sytuacji – że trwają mimo ogromnych nacisków ze strony dyrekcji, kościoła i rodziców, święcie przekonanych, że to nauczyciele chcą zrobić krzywdę uczniom. A przecież strajk prowadzony jest legalnie! Po raz kolejny atakowana jest nasza godność. Ile jeszcze będziemy w stanie unieść?
Po 3 tygodniach zapadła decyzja o zawieszeniu strajku do września. Ale nie jest to wywieszenie białej flagi. Powstały oddolne ruchy, MKS – Międzyszkolne Komitety Strajkowe. To tam dyskutujemy o tym „co dalej”. Na nauczycielskich grupach w mediach społecznościowych trwa aktywna wymiana myśli. Jedno jest pewne, strajkujący nauczyciele stali się innymi ludźmi, a szkoły nie będą już takie same.
Elżbieta Majewska-Cieśla