Wszystkie grzechy ojca założyciela
Wszyscy w Polsce znają założyciela Radia Maryja. Nie wszyscy orientują się, że należy do zakonu redemptorystów. Założyciel zakonu redemptorystów, święty Alfons Maria Liguori, biskup włoski z XVIII wieku, kazał sprzedać zakonne najdroższe kielichy, by pieniądze mogły przydać się potrzebującym. Chciał założyć zgromadzenie, które będzie głosić Ewangelię wśród najuboższych, opuszczonych, żyjących z dala wielkich miast. Jedną z reguł zgromadzenia jest wierne naśladownictwo Chrystusa, a więc miłowanie wszystkich ludzi – bez względu na rasę, wyznanie, narodowość, przekonania polityczne.
Ojciec Rydzyk o tym wszystkim zapomniał, choć sam też pochodzi z ubogiej rodziny.
Młodość sprytnego redemptorysty
Matka, Stanisława Rydzykowa, zarabiała jako pracownica fizyczna w Olkuskiej Fabryce Naczyń Emaliowanych „Emalia”. Jej mąż zginął w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Miała sześcioro dzieci – dwoje najmłodszych z nowego związku z przyjacielem męża – Bronisławem Kordaszewskim. Ślubu nie wzięli. Stanisława nie chciała, bo Bronisław lubi wypić.
Mieszkali na tyłach fabryki garnków, w zimnej suterenie.
W szkole Tadziowi szło opornie. Nie dostał się do liceum, bo miał słabe oceny. Z tego też powodu nie chcieli go w niższym seminarium w Katowicach, gdzie przyjmowali już po podstawówce. Poszedł więc do zawodówki uczyć się, jak piłować metal. Chciał się jednak stamtąd wyrwać; czuł, że jest stworzony do większych rzeczy.
W Tuchowie zgłosił się do zakonu redemptorystów (do chrystusowców miał bliżej, ale nie chciał, bo ktoś mu powiedział, że oni, jako misjonarze, muszą znać osiem języków). Redemptoryści zaproponowali mu niższe seminarium w Braniewie. Tam nadrobił braki w nauce.
Śluby zakonne złożył 1 lutego 1971 roku. Z powodu konfliktu z przełożonymi i ze względu na swoje niestandardowe pomysły, które nie wszystkim się podobały, często zmieniał parafie. Wiosną 1986 przełożeni zadecydowali, że ojciec Rydzyk wróci do Torunia. Pojechał jeszcze z pielgrzymką do Włoch – pielgrzymi wrócili, a ojciec Rydzyk został za granicą. Wysiadł w Wiedniu. Przed wysiadką ogłosił, że trzeba się dorzucić do pielgrzymki na nieprzewidziane koszty. Zainkasował po 100 dolarów od każdego i zniknął. Odnalazł się po jakimś czasie u innego redemptorysty, przebywającego w Niemczech – Jerzego Galińskiego. Prosił go o pomoc w załatwieniu azylu politycznego, jednak ojciec Galiński nie mógł zrozumieć, na jakiej podstawie. Prowincjał Andrzej Rębacz na ręce ojca Galińskiego przesłał projekt suspensy dla Rydzyka. Suspensa została wysłana bez podpisu prowincjała i pieczęci jako ostateczne ostrzeżenie. Przy pomocy redemptorystów bawarskich i za zgodą ojca generała Rydzyk zostaje umieszczony u sióstr zakonnych w Oberstaufen. Tam odprawiał siostrom msze i zaczął zarabiać na wysyłaniu samochodów z Niemiec do Polski. Organizował też pielgrzymki Niemcom do Medziugorje, mimo że do tej pory objawienia maryjne z Miedziugorje nie zostały uznane przez Kościół. Tam poznał Ivana Angela Pietrobellego – konsula włoskiego w Norymberdze, który przeżył nawrócenie w Miedziugorje. Pietrobello namawia Rydzyka do założenia radia. Po powrocie do Niemiec jadą do Szwajcarii, bo tam mieszka mistyczka, która apeluje do wiernych o zbiórki pieniężne na radio katolickie ojca Rydzyka.
Imperium w eterze
Szwajcarzy zbierają 10 tys. franków, za które stanął maszt radiowy w Toruniu.
Na wpuszczenie Radia Maryja do Krakowa nie zgadza się kardynał Franciszek Macharski, przyjmuje za to biskup gnieźnieński. Radio należy do redemptorystów, ale w dokumentach przedstawionych KRRIT ojciec Rydzyk figuruje jako jednoosobowy organ nadzorczy, zarządzający i kontrolny. Prowincjał Leszek Gajda, przyjaciel Rydzyka, daje mu dokument, który gwarantuje dożywotnią nietykalność, co jest ewenementem w historii zgromadzenia. Niektórzy redemptoryści twierdzą, że jego wystawienie było największym błędem Leszka Gajdy.
Radio zaczyna działalność 8 grudnia 1991 roku. W 1993 roku rozpoczyna nadawanie za granicą. W 1997 roku dostaje zgodę od rosyjskiego resortu łączności na nadawanie z nadajnika na Krasnodarze na Uralu. Rosjanom chyba na rękę jest antyeuropejskie radio, które nie tylko sprzeciwia się wejściu Polski do UE, ale także do struktur NATO.
Jednym z głównych ofiarodawców jest polonus Jan Kobylański, który otwarcie nie lubi Żydów. W Radiu Maryja nazywają go wielkim Polakiem. Dziennikarz „Gazety Wyborczej”, Mikołaj Lizut, zarzuca Kobylańskiemu sfałszowanie zaświadczenia o pobycie w obozie koncentracyjnym i wykorzystanie tożsamości Janusza Kobylańskiego. Natomiast dziennikarz Rzeczpospolitej, Jerzy Morawski, dowodzi, że Kobylański kolaborował z hitlerowcami. Minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, nazywa Kobylańskiego „antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy”. Kobylański pozywa go do sądu. Sąd orzeka, że minister nie musi przepraszać, bo „antysemityzm Kobylańskiego jest bezsporny”.
Kobylański jest fundatorem nie tylko radia, gazety „Nasz Dziennik”, ale także Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej oraz Telewizji Trwam. Większość pracowników Radia Maryja i Telewizji Trwam to absolwenci i studenci szkoły Rydzyka. Ale część z nich nie czuje się w tych katolickich mediach traktowana po katolicku. Formalnie są wolontariuszami, tak naprawdę otrzymują pieniądze w kopercie, pod stołem. Ojciec Rydzyk ma obsesję kontrolowania wszystkiego. Pracownicy są mobbingowani. Ci, którzy mimo wszystko zostają, przestają odbierać telefony od tych, co zdecydują się na odejście.
W 2011 roku Trwam nie dostaje zgody KRRiT na nadawanie z multipleksu cyfrowego. Rydzyk jedzie do Parlamentu Europejskiego, gdzie skarży się światu, że w Polsce panuje totalitaryzm. Na jego wystąpienie reaguje wiceszef frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Timothy Kirkhope, który zauważa, że Parlament Europejski nie może być miejscem do promowania interesów ludzi o poglądach ksenofobicznych i homofobicznych, jakie głosi ojciec Rydzyk.
Dalekie szanse
W obronie Trwam idzie przez Polskę 176 marszów. Na każdym są zbierane pieniądze. Na brak datków ojciec Rydzyk nie może narzekać.
Podczas pielgrzymki na Jasną Górę na oczach tysięcy pielgrzymów Rydzyk woła do czarnoskórego ojca: „Boże, gdzieś ty się nie mył? Choć tutaj, bracie! On się nie mył wcale, zobaczcie!”. Pielgrzymi śmieją się i biją brawa. Reagują natomiast redemptoryści z Brazylii, który wydają w tej sprawie oświadczenie” Jako […] bracia redemptoryści odrzucamy z największą siłą ignorancję i rasizm okazane przez br. Tadeusza. Jesteśmy tym zawstydzeni, silnie dotknięci i -jako cząstka Ludu Bożego – przepraszamy nasze siostry i braci oraz prosimy ich o wybaczenie”.
Radio ojca Rydzyka codziennie emituje swoje wezwanie do słuchaczy w Polsce i za granicą: „Tu Radio Maryja – katolicki głos w twoim domu”. Tylko, że to, co słychać z anteny nie ma nic wspólnego z katolicyzmem. To będzie trwało tak długo, dopóki biskupi będą tworzyć wokół Rydzyka szczelny mur. Nadzieją jest obecny papież – Franciszek. Wcześniejsi papieże – Jan Paweł II i Benedykt XIV byli utrzymywani w nieświadomości, co do charakteru rozgłośni. Papież Franciszek lubi z bliska przyglądać się wszelkim sprawom związanym z Kościołem. Być może zainteresuje go sprawa 68 mln złotych, które redemptoryści przekazali na Telewizję Trwam, aby ułatwić jej zaistnienie na multipleksie. Czy na operowanie taką sumą mieli niezbędne pozwolenie Watykanu? A powinni je mieć, gdy w grę wchodzą sumy powyżej 5 mln euro. W Niemczech, na Słowacji i w Słowenii poleciały głowy biskupów, których nadużycia finansowe wydają się o wiele mniejsze, niż finansowa samowola Rydzyka.
Tak więc, cała nadzieja we Franciszku.
Na podstawie: Marcin Wojcik, „W rodzinie ojca mego”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016
DWŻ