Wychowanie do życia z PiS

Dobra szkoła” otwiera wrzesień nową podstawą programową kształcenia. Ze szczególnym zainteresowaniem czekałam na program nauczania przedmiotu Wychowanie do Życia w Rodzinie, zwłaszcza od kiedy okazało się, że ekspertką MEN w tej dziedzinie została dr hab. Urszula Dudziak. Teolog i wykładowca KUL zasłynęła „odważnymi” tezami typu: Kto nie dojrzał do przyjęcia potomstwa, nie dojrzał też do życia płciowego; Następstwem antykoncepcji
są zdrady i rozwody; Stosowanie prezerwatywy i stosunek przerywany powoduje raka piersi; Rozwiedziony albo żyjący w konkubinacie może negatywnie wpływać na postawy uczniów; Współżycie przed ślubem grozi poważnymi konsekwencjami, na przykład wyrzutami sumienia, gnębiącymi człowieka do śmierci.

Nowa podstawa programowa bardziej przypomina materiał adresowany do słuchaczy kursu przedmałżeńskiego niż do kilkunastolatków. Intrygujące, wręcz średniowieczne są proponowane rozważania nad kryteriami doboru małżonka czy też nad motywacjami do zawierania małżeństw. Według twórców programu, dziecko uczęszczające na zajęcia powinno potrafić wymienić i uzasadnić normy chroniące życie małżeńskie i rodzinne oraz sprzeciwić się naciskom skłaniającym do ich łamania. Pomimo sporej dziś liczby dzieci pochodzących z relacji nieformalnych czy z rodzin zrekonstruowanych, lekcje wychowania do życia w rodzinie mają od teraz eksponować szczególną wartość małżeństwa na tle innych form związków, wskazywać na wyraźną jego wyższość w aspektach prawnych, fizycznych, psychicznych, duchowych, społecznych.

Dużą część programu zajmują zagadnienia związane z seksualnością człowieka. Ministerstwo edukacji wychodzi z własną koncepcją „sztuki kochania”. Główną funkcją płciowości ma być odtąd rodzicielstwo. Twórcy treści nauczania intensywnie podkreślają związek między aktywnością seksualną a miłością i odpowiedzialnością, brakuje natomiast wzmianek o życiu seksualnym jako po prostu nośniku przyjemności czy satysfakcji. Na czoło wysuwa się uświadamianie uczniom socjologicznych korzyści ze współżycia, oczywiście współżycia małżonków. Po dwóch przeciwnych stronach stawiane są przez MEN naturalne metody planowania rodziny i antykoncepcja,
gdzie antykoncepcja znajduje się we wspólnej grupie z takimi pojęciami jak środki poronne, aborcja czy sterylizacja. Złowrogo brzmią słowa, iż aktywność seksualna, jak każde zachowanie człowieka podlega odpowiedzialności moralnej. Program zakłada przedstawianie negatywnych skutków oraz profilaktykę przedwczesnej inicjacji seksualnej; a także zapoznawanie z wielorakimi walorami przedmałżeńskiej powściągliwości seksualnej. Specjaliści MEN wskazują na konieczność wyposażenia uczniów w wiedzę o biomedycznych, psychologicznych, społecznych i moralnych argumentach za inicjacją seksualną dopiero w związku małżeńskim.

Podstawa kształcenia wprowadza uczniów w zagadnienia nieadekwatne do ich wieku, zainteresowań i przede wszystkim potrzeb. Przykładem są tu tematy opieki prekoncepcyjnej; przekonywanie dzieci o konieczności przyjmowania kwasu foliowego czy też profilaktycznej diagnostyki przed poczęciem. Podobnymi nietrafionymi do wieku zagadnieniami jest funkcjonowanie szkół rodzenia czy walory naturalnego karmienia. Uczniowie mają uczyć się o niepłodności, poronieniu, obumarciu płodu bądź znaczeniu przyjęcia na świat dziecka z niepełnosprawnością. Przy natłoku tego typu zbędnych treści, program wydaje się ignorować współczesne tendencje w dziedzinie socjologii. Zamiast oswajać i uświadamiać w zakresie trudnych zjawisk występujących w związkach – uzależnienia i współuzależnienia, przemoc fizyczna i psychiczna – plan nauczania kładzie nacisk na trwałość małżeństwa dla dobra rodziny. Aż trudno w to uwierzyć, ale w szczegółowych treściach nauczania nie pojawia się słowo „homoseksualizm”, a tym bardziej zagadnienia dotyczące rozterek związanych z legalizacją małżeństw czy też rodzicielstwem par LGBT. Na próżno szukać w programie informacji o alternatywnych formach życia rodzinnego – rodzinach patchworkowych, singlach, monoparentalności, dobrowolnej bezdzietności, swingingu. To naiwne zaklinanie rzeczywistości i pomijanie tych zagadnień nie sprawi, że przestaną one być obecne w sferze życia i zainteresowania naszych dzieci.

W preambule do Podstawy Programowej Wychowania do Życia w Rodzinie czytamy, że szkoła w swojej działalności powinna uwzględniać wolę rodziców, ale też państwa. Jaki jest pomysł władzy na świat serwowany naszym dzieciom, widzimy w wyżej wspomnianym dokumencie. Podobno kształcenie w Polsce ma wprowadzić ucznia w świat takich wartości jak współpraca, solidarność, altruizm. Twórcy reformy edukacji przekonują, że szkoła dba o wychowanie dzieci w duchu akceptacji i szacunku dla drugiego człowieka oraz motywuje do działań na rzecz
ochrony środowiska. Tymczasem nasze dzieci nie są ślepe, widzą tonące łodzie z uchodźcami i wycinkę puszczy. Trafiłam ostatnio w sieci na fantastyczny mem. W parku siedzą dwie mamy ze swoimi pociechami. Jedna z kobiet trzyma książkę, podobnie jej maluch. Druga z kobiet, tak jak siedzący przy niej synek, ściska w dłoniach smartfon i pyta sąsiadkę z ławki: Jak pani to zrobiła, że pani dziecko chce czytać?

M.B., nauczycielka, KOD Opolskie 

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…