Rewolucja ignorantów

Czyli rzecz o tym, jak nauka przegrywa z religią, polityką i… skutkami postępu.

Często słyszymy w różnego rodzaju dyskusjach, że „przecież mamy XXI wiek”, co stanowić ma argument na rzecz przejścia do racjonalnego, nowoczesnego czy wręcz naukowego podejścia do tematu. Jak się jednak okazuje, społeczeństwo XXI wieku wcale nie jest tak racjonalne, jak mogłoby się nam wydawać. Czy rozwój nauki i technologii nie powinien sprzyjać umacnianiu wiary w zdobycze ludzkiej myśli? Może i powinien, ale z różnych powodów tak się nie dzieje. Wręcz przeciwnie – ostatnie lata przyniosły w wielu dziedzinach wręcz odwrót od nauki, jako sposobu szukania rozwiązań naszych codziennych problemów. Co się za tym kryje i jakie są tego konsekwencje?

Wiele rewolucyjnych teorii naukowych czekała dość długa droga, nim zdobyły szerokie uznanie, ale z czasem ludzie przywykli do przewrotu kopernikańskiego, do teorii Newtona czy nawet niewiarygodnych tez Einsteina. Są jednak dziedziny wiedzy i teorie, które wyjątkowo źle się przyjmują wśród szerokiej opinii publicznej, a z czasem – mimo licznych dowodów je popierających, wywołują zorganizowany opór.

XIX-wieczna karykatura Darwina. Źródło: Wikipedia.

Nie pochodzę od małpy!
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych (po dziś dzień) jest teoria ewolucji Karola Darwina. Już u zarania wzbudziła wielki sprzeciw zarówno w środowisku naukowym, kręgach religijnych, jak i wśród zwykłych ludzi. Nic dziwnego – ludzie, którzy uważali od wieków, że są stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, nagle musieli przyznać się do pokrewieństwa i pochodzenia od małp? I wszystko za sprawą trudnej do zrozumienia zasady doboru naturalnego.
Dziś teoria ewolucji zajmuje centralne miejsce w biologii – nie da się wyjaśnić istniejącej bioróżnorodności, mechanizmów powstawania
i zmienności cech biologicznych i szeregu innych zjawisk, bez wiedzy na temat tego, jak rozwijało się życie na Ziemi. Tymczasem na pytanie o pochodzenie człowieka tylko niespełna 40 proc. Amerykanów potwierdza, że pochodzi on od innych gatunków zwierząt, podobny odsetek zaprzecza tej tezie, reszta jest niezdecydowana. Ponad 150 lat od wyjaśnienia tej kwestii! W Europie zrozumienie zasad ewolucji zdaje się większe. Naukowe wyjaśnienie pochodzenie człowieka potwierdza ponad 80 proc. respondentów we Francji czy krajach skandynawskich. W Polsce jest to 65 proc. przy 29 proc. wciąż wierzących w kreacjonizm. I to, mimo przyznania przez Watykan (za pontyfikatu Jana Pawła II), że teorii ewolucji trudno zaprzeczyć.

Zaszczepieni strachem
Jednym z głośniejszych antynaukowych ruchów ostatnich lat jest ruch antyszczepionkowy. I choć swoje źródło miał formalnie „naukowe” – była nim sfałszowana publikacja Andrew Wakefielda na temat związku między szczepionkami MMR a autyzmem, to tak naprawdę swoje podłoże ma on w antynaukowym fermencie ruchów o antymedycznym zabarwieniu. Wspierają go ludzie wyznający teorie spiskowe dotyczące firm farmaceutycznych i medycyny w ogóle, a jak dowodzą też ostatnie badania – również rosyjscy trolle… Jego siłą jest z jednej strony realne, nieetyczne zachowanie wielu koncernów farmaceutycznych, które często nad dobro społeczeństw stawiają swoje zyski, z drugiej zaś – paradoksalnie – sukces powszechnych szczepień. Spowodował on zupełny zanik poczucia zagrożenia wieloma epidemiami, które niegdyś trapiły kraje rozwinięte, i które zostały wyeliminowane kilka pokoleń temu. To spowodowało wzrost niechęci do stosowania szczepień, które zazwyczaj mają mniejsze lub większe skutki uboczne, a czasem i groźniejsze powikłania. I na strachu wobec skutków ubocznych szczepień żerują promotorzy antyszczepionkowego ruchu: właśnie złożyli do Sejmu projekt ustawy znoszący obowiązek szczepień. Tymczasem skutki uboczne szczepień są niczym w porównaniu do chorób, przeciw którym nas chronią. Europa już dziś doświadcza nowej fali zachorowań na odrę – chorobę niemal nieobecną na naszym kontynencie od dekad. W ciągu ostatniego roku było tysiące zachorowań i 37 ofiar śmiertelnych. A wszystko przez spadającą liczbę szczepień. Tymczasem, o ile w roku 2008 odmów szczepień w Polsce było tylko 3 tys., to w roku 2017 już 30 tys.

Globalne zaprzeczenie
Innym obok szczepionek naukowym tematem „kontrowersyjnym” społecznie, jest kwestia globalnego ocieplenia. Tu temat się jednak bardziej komplikuje, ponieważ istnienie efektu cieplarnianego ma wielki wpływ na światową politykę, a co za tym idzie istnieją siły starające się udowodnić jego brak, lub „naturalność”. To powoduje, że dyskusja nad problemami zmian klimatycznych jest trudna. Bo choć konsensus naukowy osiągnięto w tej kwestii już dość dawno, konflikt przeniósł się do sfery politycznej. Problemem dodatkowym jest rozmiar i przyczyny ocieplenia, oraz niejednoznaczność danych – ludzie nie analizują ich
w sposób naukowy, a własne, jednostkowe odczucia i aktualny stan pogody przekładają na klimat. Gorzej, jeśli robią to politycy, jak prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump, który na Twitterze zanegował istnienie globalnego ocieplenia, ponieważ przebywał w tej części USA, gdzie akurat trwała fala mrozów.
Zaprzeczanie istnieniu globalnego ocieplenia odbywa się mimo publikacji kolejnych danych potwierdzających przyspieszanie tego procesu. W ostatecznym rozrachunku przeciwnicy dowodów na ocieplenie przyznają, że ono występuje, ale podważają jego antropologiczne (ludzkie) pochodzenie kwitując to uwagą, że klimat zmieniał się od zawsze. Jest to oczywiście prawdą, ale nigdy nie zmieniał się tak szybko i nie wzrastało tak gwałtownie stężenie CO2 w atmosferze, co jednoznacznie można powiązać z działalnością człowieka.

Wierzących w płaską Ziemię nie przekonują żadne, nawet najbardziej namacalne dowody na kulistość Ziemi. Podważają osiągnięcia ludzkości z ostatnich kilku stuleci, choć sami korzystają między innymi z łączności satelitarnej, która nie byłaby możliwa bez krążących wokół Ziemi obiektów. Fotografia Ziemi z 1969 roku wykonana z pokładu Apollo 11. Źródło: Wikipedia.

Wiara płaska jak stół
O ile ruch antyszczepionkowy czy „antyociepleniowy” ma dość jasne podłoże i środowiska, które obejmuje, to kolejny z „modnych” ostatnio ruchów może wydawać się szczególnie nieracjonalny. To ruch zwolenników płaskiej Ziemi. Jest to bardziej wiara niż teoria, a jej wyznawcy muszą zanegować naprawdę pokaźną liczbę dowodów, naukowych twierdzeń i gromadzonej od setek lat wiedzy, aby móc stworzyć swój (płaski) obraz świata. Jak więc możliwe, że są w stanie w nią wierzyć? Tu dochodzimy do sedna powstawania współczesnych ruchów antynaukowych. Skąd zrodził się ich fenomen w czasach „powszechnej wiedzy”?
Dziś nie tylko wiedza jest powszechna, ale w ogóle wszelka informacja. Dziś istnieje Sieć. Każdy może być nie tylko odbiorcą, ale i nadawcą treści. Daje to impuls do rozwoju wielu wspaniałych inicjatyw, zrzeszania ludzi o tych samych zainteresowaniach, szybkiego mobilizowania się w celu zrealizowania wspaniałych akcji. Jednocześnie jednak każda wypowiedź w Internecie jest tak samo ważna, każdy może mieć tyle siły przebicia, ile ma czasu i determinacji. Zasięg w Sieci nie zależy już od wiedzy czy siły argumentów, ale często od kontrowersyjności przekazu. W tym świecie każda, nawet najdziwniejsza teoria może znaleźć odbiorców, choć niegdyś nie miałaby szans się przebić.

Spisek dobry na wszystko
Konsekwencją istnienia Sieci jest rozwój teorii spiskowych. Istniały one i wcześniej, ale dziś mogą rozwijać się w rozbudowane, pełne „dowodów” systemy, które są samonapędzającymi się mechanizmami. „Dowody” produkowane przez jeden ośrodek są powielane i ubogacane przez innych, potem w przetworzonej formie wracają do źródła dla którego są potwierdzeniem tezy pierwotnej. Tak np. NASA oskarżono o sfingowanie tragedii Apollo 13 i przedstawiano zdjęcia rodzeństwa tragicznie zmarłych astronautów, jako „dowody”, że ci astronauci wciąż żyją. Teorie spiskowe napędzają wiarę w płaską Ziemię (Antarktyda nie istnieje, to tylko światowy spisek), w nieskuteczność i morderczość szczepionek (lobby farmaceutyczne chce wybić ludzkość!), a także w mistyfikację globalnego ocieplenia (ekolodzy chcą zarobić na niby-walce ze zmianami klimatycznymi).

Wiedza dla wybranych?
Natomiast konsekwencją przyswajania kolejnych teorii spiskowych jest „sekciarstwo”. Zwolennicy danej antynaukowej tezy wierzą w to, że posiedli „wiedzę tajemną”, skrywaną przez rządy i „mainstream”. Że wszyscy pozostali ludzie, choć są w większości – są zmanipulowani. To pozwala im odrzucać choćby najbardziej racjonalne tezy strony przeciwnej i nadal wierzyć niezachwianie w swoją wizję świata. Pomaga w tym stały kontakt z myślącymi podobnie „wyznawcami” z całego świata, którzy wspólnie utwierdzają się w swych przekonaniach. Wszystko to razem pozwala im odnaleźć się w bardzo skomplikowanej, wielowymiarowej rzeczywistości.
Czy trzeba ich potępiać? Zwykłym zwolennikom teorii raczej należy pomóc zrozumieć błąd. Nie jest to proste w czasach, gdy tak trudno odróżnić informacje prawdziwe od zmyślonych. Nawet w świecie „poważnej nauki” zdarzają się ludzie zupełnie błądzący – jak laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Linus Pauling twórca teorii mówiącej o tym, że witamina C wzmacnia odporność i chroni nas przed przeziębieniami. Dziś udowodniono, że nie ma to nic wspólnego z prawdą. Naukę jednak od rewelacji z Internetu odróżnia weryfikowalność. Nawet, jeśli dana teoria jest błędna, prędzej czy później zostanie to wykazane. A jeśli zostanie wykazane, to zostaje ze świata nauki wyrugowane. W Internecie natomiast nic nie ginie, co najwyżej przestaje być modne. Może więc warto rozbudzić na nowo modę na naukę?

Maciej Pokrzywa

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…