Pokój

Guy Verhofstadt ośmielił się opublikować na jednym z portali społecznościowych grafikę dowodzącą, że od 72 lat mamy pokój na terenie UE. No i się zaczęło… „Jak to pokój”? „A wojna w byłej Jugosławii?” „A Donbas?” „A Gruzja?” I tak dalej… Niektóre głosy wybiegły nawet poza obszar Europy wskazując, że na całym globie ludzie ludzi mordują przecież nadal…

Od jakiegoś czasu nie wierzę już w powszechną zdolność do logicznego rozumowania, znajomość geografii etc. Konsekwencją tego przykrego stanu rzeczy jest fakt, że nie wierzę również w powszechną znajomość historii. Ponieważ ona wymaga dwóch na wstępie wymienionych zdolności, uzupełnionych o znajomość podstawowych historycznych faktów.

Nie będę więc o tym pisać, ponieważ idiotów (tak – idiotów) nie mam zamiaru próbować przekonywać. Już nie. Bo faktycznie się nie da. Ta grupa najwyraźniej musi coś przeżyć (lub nie przeżyć…) by wykształcić w swych głowach coś na kształt tzw. „myśli”.

Spędziłem na „zgniłym Zachodzie” sporo czasu. Pamiętam, jak jeszcze przed 2004 r. nie mogłem stanąć w kolejce „EU only”. Pamiętam to wstrętne uczucie i towarzyszący mu strach – że zaraz to widzimisię celnika zdecyduje, czy wjadę do tej Szwecji, czy może jednak spędzę noc na przystani w porcie, w oczekiwaniu na poranny prom powrotny… Wpuścili. A potem wpuszczali do całej Skandynawii przez kolejne dziewięć lat – bez utrudnień, z kolejki „EU only”.

Autentycznie popłakałem się ze szczęścia w dzień „Eurowstąpienia” 1-go maja 2004 r. Poznałem w Europie wielu wspaniałych ludzi, przeżyłem masę przygód…

Najważniejsze jest jednak to, że przez te lata zrozumiałem po co – tak naprawdę – jest Unia Europejska.

Najpierwszym celem integracji jest, po prostu, pokój. Osiągalny wyłącznie wtedy, kiedy jakoś się wyrówna te wszystkie przepaści ekonomiczne na Starym Kontynencie. Kiedy nie będzie dwóch kolejek i uczucia parszywej niesprawiedliwości, które towarzyszy ludziom w tej drugiej…

W pamięci zapadło mi wielokrotnie powtarzane przez tzw. „zwykłych” ludzi twierdzenie, które każdorazowo sprowadzało się do, mniej więcej, takiego wniosku:

„Wiemy, że mamy fajnie. Na pewno fajniej, niż Wy. Możemy i chcemy się dzielić. Możemy – ponieważ mamy fajnie. Chcemy dlatego że wtedy, kiedy Was mordowano i niewolono, my się o tym wszystkim uczyliśmy. Tych okropności możemy (i dlatego musimy) uniknąć w przyszłości. A da się to zrobić wyłącznie wówczas, kiedy wszyscy się od siebie ekonomicznie współuzależnimy. I żaden debil nie będzie w stanie przekonać innych kretynów, że opłaca się robić brzydkie rzeczy. To się ma nie opłacać!”

Pokój. To nie jest jakaś utopia. To nie jest życie w idealnym świecie, w którym nikt nigdy nigdzie nikomu nic złego nie robi. Ten pokój znaczy „tylko” tyle, że masowo nie mordujemy się na terenie Unii Europejskiej. Mało?!

Od naszego „Eurowstąpienia” minęło niemalże 13 lat. Wiele się w tym czasie wydarzyło. Tytułem przykładu – słynny „Brexit”. Tylko, że Wielka Brytania leży na wyspie daleko na Zachodzie (wspomniana potrzeba elementarnej znajomości geografii) i jest bardzo bogatym krajem (mocarstwo władające niegdyś połową Świata – fakt historyczny). Mówiąc krótko, oni mogli. Oczywiście wielka szkoda, że to zrobili…

Pod koniec ubiegłego roku miałem okazję zwiedzić Parlamentarium – interaktywne muzeum UE w Parlamencie Europejskim. Najbardziej uderzyła mnie część historyczna – zdjęcia zniszczonej wojną Warszawy, obozu w Oświęcimiu, ZOMO w akcji. Krótko – skrajnie złych i obrzydliwych przejawów działalności Europejczyków, które legły u podstaw stwierdzenia „DOŚĆ!”. Potem, podróżując przez kolejne lata, obserwujemy mozolny i trudny rozwój. Widzimy w tym kontekście m. in. zdjęcia naszej Solidarności…

Europa przez tysiące lat była targana wojnami. Grecy, Rzymianie, średniowieczne i wszystkie następne, suwerenne państwa – wszyscy zawsze walczyli. Rżnęli się w imię bogów, Boga, wyższości własnej nacji, zdobyczy terytorialnych, kasy i innych takich. Walczyły sobie suwerenne, pielęgnujące nacjonalizmy, państwa. Ginęły miliony „zwykłych” ludzi…

Wojna w byłej Jugosławii? Tak, działy się tam nieopisane okropieństwa. Koledzy z podwórka ucinali sobie nawzajem głowy. Bo jeden Chorwat, a drugi Bośniak.

Wojna w Donbasie? Tak, ta potworność dzieje się każdego dnia.

Dramat uchodźców, którzy codziennie toną w Morzu Śródziemnym, Syria… Muszę dalej? I czy to jest UE?

Unia Europejska nie jest bytem idealnym i doskonałym. To oczywisty fakt. Ale nie argument za tym, by jej nie było!

Od przeszło 70 lat – na rozszerzającym się obszarze granic Wspólnoty – mamy bezprecedensowy okres bez wojen. Od 27 my, Polacy, jesteśmy wolni. Od 13 jesteśmy w Unii. Jakby na to nie spoglądać, postęp jest spektakularny. Ale jakże kruchy, skoro wystarczy kilku opętanych głupców, by to wszystko zniweczyć…

Podsumowując – UE nie jest bytem idealnym. Takie perfekcyjne twory istnieją tylko w dwóch miejscach. W Polsce (partia PiS) i w oczadziałych głowach szaleńców. UE jest. I oby zawsze była. Bo inaczej, cytując klasyka, dupa zbita.

Jacek Różycki
adwokat, KOD Opolskie 

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…