Krystyna la Loca


POZYCJA: Naczelna Hejterka Najjaśniejszej Pislandii.

HISTORIA: Za siedmioma kadencjami, za siedmioma ruinami i siedmioma zdradami żyła sobie w Polsce Krystyna, która zajmowała się nauczaniem. Ludzie ją szanowali, studenci lubili, a ona odwdzięczała się im tym samym. Jednak pewnego dnia zły wiatr historii wzbił tumany polityki i rozsiał między ludzi. I zdarzyła się rzecz przeokropna – okruch prawicowego populizmu wpadł Krystynie do oka i ugodził w samo serce, zmieniając je w kamień. Od tej pory często zwano ją szaloną – la Loca.
To tylko jedno z podań mówiące o początkach kariery politycznej Krystyny. Krystyny Pawłowicz, rzecz jasna. Prawda jest jednak nieco inna. Pawłowicz bowiem była w polityce obecna od dawna. Brała udział w rozmowach Okrągłego Stołu, a po 1989 roku była ekspertem Sejmu i Senatu w zakresie legislacji. Pracowała też na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie w latach 2007-2011 była profesorem nadzwyczajnym. Nikt w tym czasie jednak o niej nie słyszał. „Medialną karierę” rozpoczęła dopiero po przystąpieniu do Pislandii.
W 2008 roku ujawniła po raz pierwszy swoje antyunijne poglądy krytykując traktat lizboński za niezgodność z Konstytucją RP. Tak, z tą samą Konstytucją, którą potem wraz z całym PiS łamała głosując za jawnie sprzecznymi z nią ustawami, co sama zresztą przyznała (Z powodu umowy politycznej będę głosowała tak jak mój klub, natomiast uważam, że zapis jest wprost, jaskrawie sprzeczny z Konstytucją w swoim brzmieniu). Jednak jej najsłynniejszą antyunijną frazą pozostaje określenie „szmatą” unijnej flagi. Temat „szmat” posłanka PiS upodobała sobie zresztą bardziej i przypominała podczas protestów kobiecych.

DOKONANIA: Posłanka słynie z ostrego języka, obraźliwych wypowiedzi oraz zadziwiającego braku kultury czy wrażliwości. Milczeniem można pominąć jedzenie na sali plenarnej Sejmu. Rani uczucia mówienie „o smrodzie” w kontekście strajku okupacyjnego osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin. Gdy szczuty za bycie gejem gimnazjalista popełnił samobójstwo, według Krystyny winni byli „lewacy”, których propaganda „wmówiła” mu homoseksualizm, a nie szczujący chłopca rówieśnicy i kultura przyzwolenia na wyśmiewanie inności. Zawsze skłonna do poniżania innych Pawłowicz po zwycięstwie wyborczym PiS nabrała wyjątkowej buty – na posiedzeniu komisji sprawiedliwości wprost szydziła z opozycji, która protestowała przed odbieraniem głosu. Posłanka ma swoisty, „polityczny odruch Pawłowa” czy wręcz „odruch Pawłowicz”, który ujawnia się za każdym razem, gdy posłanka chce zabrać głos – zawsze musi to być atak. Na „lewaków”, unię, zachód, homoseksualistów, przeciwników politycznych czy ludzi o innych poglądach po prostu. Niezależnie od tematu zawsze ktoś musi być zaatakowany lub winny.

SŁYNNE SŁOWA KRYSTYNY: Proszę się nie odzywać, teraz ja mówię, pani myszko agresorko. – te słowa skierowane do Kamili Gasiuk-Pihowicz odzwierciedlają podejście Pawłowicz do politycznych adwersarzy. Często też w jej wypowiedziach przewijają się tematy homofobiczne. Czasem wydawałoby się nie aż tak agresywne: Piękna Polska, to jeszcze normalny kraj. Jak ludzie widzą dwóch facetów z wózkiem, to wiedzą, że to złomiarze. Brzmi niewinnie, ale czyż nie ma w tych zdaniach wielkiej pogardy, która każe myśleć, że równouprawnienie gejów uczyniłoby ten kraj brzydkim i nienormalnym? A czy teraz jest normalny, gdy posłanka na Sejm stwierdza: Episkopat upoważnił PiS do odrzucenia projektu obywatelskiego? Czy parlamentarzyści są przedstawicielami Narodu, czy może jednak tylko namiestnikami „wyższej władzy”, jako wydaje się być w tej wypowiedzi Kościół katolicki?

SŁYNNE SŁOWA O KRYSTYNIE: To, co zrobiła Pawłowicz, głosując za niekonstytucyjnymi jej zdaniem zapisami to jawne złamanie roty przysięgi poselskiej… Nie ma jednak co mieć do Pawłowicz pretensji – jest przynajmniej w tej sytuacji szczera. Oczywiście, jej świadomość konstytucyjności przepisów jest znacznie większa od sejmowej przeciętnej. Ale skoro nawet ona, twarda córa Nowogrodzkiej, gotowa niewybrednymi słowy bronić wielu absurdów, zgrzyta zębami, to znaczy, że obóz władzy przesadził z olewaniem Konstytucji. Tak Andrzej Stankiewicz ocenił konstytucyjne wątpliwości Pawłowicz. Szkoda, że nie przekuły się one w zmianę stanowiska posłanki. Jak widać jednak, wyznaje ona zasadę popularną w Pislandii, że do celu trzeba iść po trupach. Choćby to był nawet trup najwyższego prawa – Konstytucji.

Maciej Pokrzywa 

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…