ROZMOWA O DEMOKRACJI

Poniższym, refleksyjnym tekstem KOD Dolnośląskie NAUKA pragnie na łamach „Dekodera” i jego fejsbukowego FP zainicjować otwartą dyskusję nad stanem i perspektywami polskiej demokracji. Serdecznie zapraszamy Was do udziału. Oczekujemy na komentarze i listy, które będziemy sukcesywnie publikować.

To poważna sprawa. Jesteśmy być może ostatnimi, którzy mogą zapobiec zniszczeniu demokracji i stoczeniu się naszego kraju w piekło autorytaryzmu. Być może zagrożenie dotyczy nie tylko Polski, ale i całej Unii Europejskiej z jej kilkudziesięcioletnim dorobkiem. Do października 2015 roku w stanie jakiegoś letargu, w pogoni za swoimi sprawami płynęliśmy nad chodnikami miast ku prywatnym celom, nie zauważając rzeczywistości. Świadomie nie troszcząc się o nią. Założyliśmy, że nasz kraj funkcjonuje samodzielnie, życie publiczne toczy się gdzieś obok, bez naszego udziału. Nagle wyniki wyborów – niczym pęknięty pasek rozrządu w samochodzie – sprawiły, że silnik naszej demokracji przestał działać. Do tej pory pędziliśmy autostradą, teraz musieliśmy zwolnić i zjechać na pas awaryjny. Trzeba działać szybko, bo to bardzo niebezpieczne miejsce. W każdej chwili może w nas uderzyć rozpędzone, kilkudziesięciotonowe monstrum. I już bez znaczenia pozostaje, czy w jego miejsce podstawimy sobie państwo narodowo-socjalistyczne, nasze czy inny zewnętrzny, agresywny autorytaryzm, czy może w perspektywie byt poza UE, biedę i dewastowaną gospodarkę. Za chwilę nasz świat może rozlecieć się w drzazgi.

Kiedy przeżywałem gorzkie, październikowe wyniki wyborów i zwycięstwo obecnej władzy, męczyło mnie poczucie bezradności. Każdego dnia jechałem do pracy próbując trzymać się prosto, niczym na równoważni, krok za krokiem wypełniając podstawowe obowiązki, żeby nie wpaść w zupełną panikę. Wtedy też doszedłem do wniosku, że skończyło się błogie surfowanie po powierzchni życia, czas działać, bo nie ma nikogo, kto za nas zrobi to, co trzeba. To jest właśnie nasz czas i nasza rola. Dlatego też pojawił się KOD, gdyż wielu ludzi w naszym kraju pomyślało podobnie. Dotarło do nas, że musimy zacząć dbać o demokrację, naprawiać ją, zmieniać. Ażeby tego dokonać, konieczna jest rozmowa, z pewnością rozłożona na lata, debata o tym, czym jest demokracja, czy można i trzeba ją udoskonalać. Powinniśmy rozmawiać o zagrożeniach, o tym gdzie je widzimy i jak ich uniknąć. Być może to ostatni moment przed zapadnięciem zmroku, żeby zacząć działać.

Marcin Król, filozof polityki w swojej znakomitej książce, pt. Pora na demokrację (wyd. Znak, Kraków 2015) dzieli demokrację na substancjalną i proceduralną. Ta pierwsza – to idea, aby ludzie po prostu rządzili sobą, ściśle związana z „wolnością publiczną >>do<<: do wybierania, nominowania, uczestniczenia, do kontrolowania i przede wszystkim do cieszenia się z zaangażowania w decyzje dotyczące wspólnych losów”. Natomiast demokracja proceduralna uwidacznia się w działaniach instytucji, administracji, to „demokracja gwarantująca […] wolność prywatną >>od<<, to w istocie demokracja, która na ogół wymaga ode mnie działania raz na cztery lata, czyli wrzucenia kartki do urny”. Bez wątpienia w Polsce mamy do czynienia z doskonale funkcjonującą demokracją proceduralną. Udział w wyborach raz na cztery lata to, w zasadzie, jedyna danina, jaką ponosimy w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Właśnie obserwujemy, do czego prowadzi brak udziału obywateli w życiu publicznym, we współrządzeniu. Widzimy, do czego doprowadza nadmiar demokracji formalnej.

Adam Furtak

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…