Demokracja to gra zespołowa. Wywiad z Pawłem Tomaszem Długoszem.
DEKODER: Mieszkasz za granicą, w San Francisco. Jaka stamtąd jest perspektywa tego, co obecnie dzieje się w polskiej polityce? Czy Amerykanie interesują się łamaniem zasad demokracji w jednym z europejskich państw?
Paweł Tomasz Długosz: Nie spotkałem się ze szczerym zainteresowaniem. To, przez co teraz przechodzą Stany, ciągłe afery krążące nad Białym Domem i rodziną Trumpa, skupia całą uwagę Amerykanów. Innymi słowy: Ameryka ma wystarczająco dużo problemów na dzień dzisiejszy, żeby zajmować się specjalnie Polską.
Widzisz jakieś analogie między sytuacją w amerykańskiej polityce, a tym, co się obecnie dzieje w Polsce?
Nepotyzm, wewnętrzne układy, zniewaga wyborców, dzielenie obywateli na „dobrych” i „złych”… tak, bez dwóch zdań istnieje pewne podobieństwo. Aż czasem ciężko pojąć, że Polska przodowała w tym zakresie, a Stany ją teraz doganiają (śmiech). Eksport krajowy: najgorsze normy mogą przyjąć się w każdej demokracji.
Wydaje się, że w Polsce najbardziej zagrożona jest obecnie sytuacja prawna kobiet, mniejszości seksualnych i imigrantów. Czy w Stanach jest podobnie? Czy także nasiliły się nastroje ksenofobiczne, a kobiety zaczęły być zmuszone bronić swoich praw?
Trzeba zaznaczyć, że San Francisco jest specyficznym miastem w tym zakresie. Jesteśmy tzw. Miastem Azylowym, czyli przyjaznym dla nielegalnych imigrantów. Co do walki o prawa kobiet, to czuć tutaj – jakby to nazwać – stały pochód w tym zakresie.
Ostatnie próby dotyczące zmian w naszej służbie zdrowia, reformy przy ustawie o naszej opiece zdrowotnej zostały przygotowane przez gabinet złożony z samych mężczyzn.
Czyli najważniejsze ustawy o kobietach przygotowywane są bez udziału kobiet?
Dokładnie. Np. gwałt miał sprawić, że miałaś/eś tzw. pre-existing condition (wcześniejsze/nabyte schorzenie) przez co ubezpieczyciel zdrowotny mógł – według tej nowej reformy zdrowotnej – pozwolić sobie podnieść ceny za Twoje ubezpieczenie o kilkanaście procent. Na szczęście – na tym etapie ta reforma upadła.
Coś w ogóle udało się ocalić z pakietu Obamacare?
Tak, Obamacare, Affordable Care Act (ACA) tak naprawdę działa w całości, co nie znaczy, że wszystko jest cacy – ciągle potrzeba zmian, nadzoru, stałej współpracy z ubezpieczycielami. A pamiętajmy, że mówimy tutaj o podstawowych prawach człowieka, czyli prawie do opieki zdrowotnej. Mamy rok 2017, więc nie wiem, dlaczego to tak niektórym ciężko pojąć.
Czyli wygląda na to, że sytuacja pod tym względem w USA jest lepsza, niż w Polsce. Wiesz, że uchwałą Sejmu zablokowano Polkom możliwość korzystania z antykoncepcji awaryjnej? A jest – jak mówisz – 2017 rok. Zniesiono dofinansowanie in vitro. Zamiast tego polski rząd proponuje nieskuteczną naprotechnologię, czyli leczenie ziołami i kalendarzyk małżeński.
Tak, przewinęło mi się przez uszy o tych uchwałach w Polsce, ale nie wiem do jakiego stopnia nazwałbym sytuację w Stanach „lepszą”. Tzn. pigułki antyciążowe są pokrywane przez ubezpieczycieli zdrowotnych (oczywiście Republikanie chcieli to zmienić), ale kwestia usuwania ciąż jest stałym tematem tabu, który budzi największe ze wszystkich możliwych emocji. Przecież Stany mają w historii zapisane i takie wydarzenia, gdy ludzie podkładali bomby pod Planned Parenthood – organizacji, która działa na rzecz praw reprodukcyjnych kobiet. To stały problem: jeśli nie masz swojej reprezentacji (w kwestii wieku, płci, wyznania/braku wyznania itd.) to ktoś może narzucać Ci swój światopogląd poprzez ustawy.
A jak myślisz, dlaczego Polacy boją się uchodźców? Wydaje się, że hasłami antyimigracyjnymi partia rządząca zdobyła znaczną część głosów.
Wczoraj byłem na polskim spotkaniu startupowym i właśnie ktoś poruszył temat uchodźców. Padły słowa, że „jeżeli jest się monokulturą, to ciężko otworzyć się na innych”. To jest temat-rzeka i nie chcę tutaj nikogo szufladkować, ale jest masa ludzi, którzy najwyraźniej myślą, że mogą zamknąć się w grodzie zwanym Polską i ciągle korzystać z przywilejów Unii Europejskiej w tym samy czasie plując w twarz osobom, które w jakiś sposób – przez poglądy, kolor skóry, wyznanie – nie pasują do ich wizji świata. Boli mnie, gdy słyszę o kolejnych napadach na cudzoziemców. Chciałbym tutaj powiedzieć jak istotne jest działanie takich non-profitów jak Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych – trzeba o tym stale mówić, zwalczać, przeciwdziałać. To jest pora na NAS, abyśmy wspierali takie organizacje, zaczęli z nimi współpracować, rozmawiać, pytać się: „Jak możemy Wam pomóc?”
Tak – cała nadzieja w Polakach, tej świadomej części społeczeństwa, która wie, że trzeba za wszelką cenę utrzymać mechanizmy demokratyczne w Polsce.
Tak właśnie robiliśmy z Miłość Nie Wyklucza przy Tęczowym Pierogu (KOD SF uczestniczył w Paradzie Równości w San Francisco pod hasłem „Tęczowego Pieroga”) – jeden email, trochę chęci i już coś zdziałaliśmy. Nie lubię słowa „nadzieja”, lubię słowo „zrób”. Nadzieja kojarzy mi się z czymś poza ludzkim zasięgiem, czymś z niebios, a ja wierzę w człowieka, wierzę w ludzi – to właśnie przez ludzi postanowiłem działać lokalnie w San Francisco.
Czy masz za złe Polakom, że wybrali partię, która rozmontowała mechanizmy demokratyczne w Polsce?
Nie, z ręką na sercu, nie mam im tego za złe. Mam za złe to, że Polacy – jak również Amerykanie – zlekceważyli swój przywilej: prawo głosu. Demokracja to gra zespołowa, może 28 lat to za mało czasu, żeby to pojąć?
Jak chodziłem do gimnazjum, to mieliśmy lekcje Wiedzy o Społeczeństwie (WOS) -to było dla mnie takie… świeże: trochę o tym jak działa świat, jak istotne jest to, że Europa jest skupiskiem różnych narodów. Tego nam trzeba – więcej wpajania o naszej roli, jak Polki i Polacy mogą czynić kraj lepszym przez swoją świadomość i zaangażowanie obywatelskie.
Myślisz, że to zadania dla KOD?
KOD i inne różne ruchy obywatelskie są teraz jednym wielkim ekspresowym kursem w zaangażowaniu obywatelskim. Ale tak, KOD powinien douczać, angażować, nie tylko reagować na to, co robi władza. KOD powinien mieć plan B, plan C, jeśli to, czemu się przeciwstawia – na dzień dzisiejszy ustawy o sądownictwie – przejdzie.
Miejmy nadzieję, że Zarząd Główny KOD poważnie do tego podchodzi i taki plan ma. A co sprawiło, że Ty sam zaangażowałeś się we wspieranie KOD?
Otumanienie, odrętwienie i powielające się uczucie bezsilności – to mnie przyciągnęło w stronę KOD w zachodniej części Stanów. Wiem, że to może wydać się śmieszne: „Chwila… w Stanach jest KOD? Po jaką cholerę? Co oni tam robią? Co oni mogą wiedzieć o sytuacji w kraju”?
Właśnie – w czym może pomóc KOD Polonia i Polonusi?
Nasza rola, ze względu na geografię, jest dość specyficzna: możemy po prostu budować wspólnotę wśród Polonii, która – jak wszędzie – jest w pewnym stopniu podzielona i trochę, że tak powiem, powiewa stęchlizną. Możemy łączyć ludzi z sytuacją w kraju – tak długo, jak masz prawo głosu w Polsce, nie widzę powodu dlaczego miałoby Ci nie zależeć?
Od 2014 mam dwa paszporty, jestem podwójnym obywatelem, przez co mam podwójne obowiązki jako obywatel.
Wiele osób z naszego grona, z zatoki San Francisco i innych pobliskich rejonów (jesteśmy rozrzuceni), nie ma podwójnego obywatelstwa, kiedyś będą musieli, albo planują, wrócić, nie chcą mieć związanych rąk, chcą działać.
Warto dodać, że kilka osób z Kalifornii właśnie protestowało przed Sejmem i Pałacem Prezydenckim, a teraz współorganizatorka „Tęczowego Pieroga” była pod Sejmem. Przyleciała dzisiaj z powrotem z dzieciakami.
Jaka jest specyfika działania zagranicznych struktur KOD? Z czym KOD POLONIA zdaje się mieć największe problemy?
Z jednością (niespodzianka!), regularnością działań, długoletnim planem działania.
Podziały Łaziński vs Kijowski też nas dopadły. To nie znaczy jednak, że nie możemy się wspomagać! Wczoraj, przed Konsulatem RP w Nowym Jorku pojawiło się ponad 150 osób!
KOD San Francisco promował wydarzenie i był po części inspiratorem ludzi – trzeba czasem szturchać łokciem, aby coś zrobili. Jak zobaczyłem zdjęcia z wczoraj… szczęka mi opadła: to był chyba największy protest od ’81 pod Konsulatem RP?
Wydaje się, że ostatnie wydarzenia w Polsce mocno zjednoczyły KOD POLONIĘ – wiele grup podjęło działanie: manifestują pod ambasadami, podpisują petycje. Jak sądzisz, czy ten nastrój wzmożonej aktywności grup polonijnych KOD utrzyma się?
To jest druga fala zaangażowania: teraz jest TEN moment, kiedy można na nowo coś zbudować, zjednoczyć ludzi, ukierunkować ich energię.
Nikt nie może być teraz obojętny – dawajcie darowizny na te ruchy, mówcie o sytuacji w Polsce w tradycyjnych mediach, bądźcie ponad podziałami. Ale też przestrzegam: nie bądźcie reaktywni, miejcie plan, bo inaczej się wypalicie.
Czy KOD POLONIA powinien zacząć wzmożoną współpracę z innymi organizacjami? Z kim np. współpracuje KOD SF – grupa, której jesteś koordynatorem?
Na tym etapie, nie mamy takich parterów. Ale nic nas nie zatrzymuje przed współpracą. Są Dziewuchy Dziewuchom USA, ale jest to bardziej grupa do dzielenia się info niż aktywna grupa, która ma struktury i wybrane cele. Podczas marszu w San Francisco Pride (odpowiednik Parady Równości w San Francisco), szło z nami kilka reprezentantek z tego ugrupowania. Ale tak: KOD POLONIA nie powinien się zamykać na tylko KOD grupy, powinien działać tak, aby nie tylko zaspokoić oczekiwania Zarządu Głównego, który notabene daje nam w 100% wolną rękę – co przynosi różne rezultaty. Dialog jest najlepszą formą walki, ale na nim nie można spocząć.
Mówisz o dialogu: ostatnie wydarzenia polityczne bardzo podzieliły Polaków. Jak myślisz – co musiałoby się stać, żeby te podziały zniwelować?
Nie mam bladego pojęcia. To samo jest w Stanach, dosłownie. Nie ma już środka, nie ma pomiędzy, jest tylko opcja A i opcja B, które są forsowane. Ma się wrażenie, że nieważne jak przyzwoicie, według jakich zasad postąpi opozycja, to rządzący i tak pokażą im figę z makiem i zrobią po swojemu
A jak sobie wyobrażasz Polskę po kolejnych wyborach: samorządowych, prezydenckich oraz do Sejmu i Senatu?
To jest właśnie plan B, który powinien mieć KOD. Rozumiem, że teraźniejszość pochłania nas wszystkich (i powinna!), ale musimy przygotowywać obywateli i obywatelki pod kątem wyborów. Nie można pozwolić na niską frekwencję, nie można pozwolić na odwrócenie się plecami. W Stanach tak samo patrzymy na wybory do Senatu w 2018. Końca tych działań nie widać, ale tak działa demokracja: albo grasz, albo nie możesz narzekać.
Oprócz animacji grupy polonijnej – KOD San Francisco, działasz też proekologicznie na rzecz społeczności lokalnej i pracujesz normalnie zawodowo – jak znajdujesz na to wszystko czas (doba ma przecież tylko 24 godziny)? Która z tych aktywności jest Ci najbliższa?
Za półtorej miesiąca skończę 30 lat. To taka data podsumowująca to, co osiągnąłem, na co poświęciłem czas, energię, itd. Jest to wysiłek, aby dobrze spożytkować swój czas, szczególnie, kiedy masz regularną pracę, która wymaga Twojego skupienia. Odkąd przeprowadziłem się do San Francisco, moje skłonności do „giving back to the community” jak to się mówi, zdecydowanie się spotęgowały. Miasto ma 7000 bezdomnych, ma niewyobrażalny dostęp do parków (każdy mieszkaniec SF ma park w przeciągu 10 min. pieszo), zmaga się z niedoborem nieruchomości, przez co nie wszyscy mogą sobie pozwolić na to, aby tutaj mieszkać. Nawet jeśli jestem tylko przejazdem, chcę coś zmienić, choćby to były jedynie kosze na pety, które udało nam się zainstalować na ulicy obok mnie.
Wspominałeś kiedyś, że Twoje drugie imię, którym się posługujesz, jest na cześć Twojego nauczyciela angielskiego. Opowiesz coś o tym naszym Czytelnikom?
(śmiech) Czemu nie? Tomasz Chrząszcz był moim nauczycielem angielskiego w Gimnazjum nr 2 imienia Marii Konopnickiej w Sanoku. Wysoki gość (najwyższy ze wszystkich nauczycieli), z kucykiem, bródką, zawsze w swetrze, miłośnik System of a Down – zespołu, który wtedy ubóstwiałem. To był nauczyciel lubiany przez wszystkich uczniów. Podchodził do nauczania w ciekawy sposób. Po części sprawił, że myślałem o nauczaniu angielskiego. Mój najlepszy przyjaciel też przyjął jako drugie imię podczas bierzmowania Tomasz – na cześć tego samego nauczyciela. Nie wiem co Pan Tomasz Chrząszcz teraz robi, gdzie jest na świecie, ale zostawił we mnie i wielu innych osobach naprawdę najlepszy z możliwych śladów.
Kontakt z Pawłem Tomaszem Długoszem: [email protected]
Działalność „Dekodera” jest możliwa dzięki takim osobom jak Paweł, które wspierają nas poprzez serwis PATRONITE.
Dorota Wojciechowska-Żuk