Narodowy kaganiec oświaty
Reforma edukacji minister Anny Zalewskiej zakłada cofnięcie się do czasu sprzed 1999 r. Oznacza to skrócenie obowiązkowego kształcenia o 1 rok.
Kiedy powstawały gimnazja (1999 – reforma ówczesnego ministra Mirosława Handkego) zakładano, że mają one być wstępem do nauki na dalszych etapach. Gimnazjalista kończył naukę obowiązkowym egzaminem zewnętrznym, a od jego wyniku zależał wybór kolejnej szkoły. Jednakże celem nauczania nie jest samo przygotowanie do egzaminu. W uczniach powinno rozwijać się pasje, dlatego postawiono na kształcenie umiejętności ponadprzedmiotowych, nauczanie holistyczne, rozwijanie zainteresowań. Uczniowie gimnazjów uczą się 2 języków obcych, informatyki, mają szereg zajęć dodatkowych. Kończą szkołę świadomi swoich praw, są otwarci na zmiany i otaczającą ich rzeczywistość.
Na początku było sporo problemów wynikających z nagromadzenia w jednej szkole dorastających nastolatków. Od tego czasu sporo się zmieniło – nauczyciele gimnazjów przeszli wiele szkoleń dotyczących pracy z dorastającą młodzieżą, w tym z młodzieżą sprawiającą problemy wychowawcze. Z drugiej strony oddzielenie dorastających uczniów od małych dzieci znacznie zwiększyło bezpieczeństwo tych drugich. Nie ma co się oszukiwać, że dyżury nauczycieli podczas przerw, pomimo ich największego zaangażowania, są w stanie całkowicie wyeliminować zachowania patologiczne.
Dlaczego więc zaledwie po 16 latach istnienia gimnazjów, podczas których zainwestowano wiele pieniędzy w ich rozwój (budynki, wyposażenie, szkolenia kadry, podręczniki itp.) zamiast wzmacniać i rozwijać to co dobre robi się rewolucję i burzy to, co udało się wypracować? Dlaczego rząd jest ślepy na fakt, iż po wprowadzeniu gimnazjów poprawiły się wyniki polskich 15-latków w Międzynarodowym Badaniu Umiejętności Uczniów PISA? Tymczasem dziś:
Zdezorientowani są rodzice. Nie było konsultacji w sprawie planowanej reformy edukacji – nikt ich nie informuje ani o zakresie zmian, ani o ich konsekwencjach. Nikt ich nie pyta, czy wiedzą co dalej z edukacją ich dzieci.
Zdezorientowani są nauczyciele. Wszak pierwszym krokiem tej zmiany będzie wymiana kadry kierowniczej w bardzo wielu placówkach. To także utrata miejsc pracy dla wielu szeregowych nauczycieli. Również dlatego, że czas edukacji ogólnej skraca się o rok, trzeba też zapewnić etaty dla byłych dyrektorów. Szepcze się, że przeciwnicy likwidacji gimnazjów nie będą mogli pełnić funkcji kierowniczych w nowej strukturze szkolnej, że w ogóle trudniej im będzie pracę utrzymać. To wszystko źle wpływa na atmosferę w pokojach nauczycielskich.
Zdezorientowane są samorządy. Jak mają planować budżety przy tylu niewiadomych? (Szkoły podstawowe i gimnazja finansowane są ze środków gminy w ramach subwencji z MEN, za szkoły ponadpodstawowe odpowiedzialne są powiaty). Do dziś nie wiadomo ile i jakich szkół będzie w gminach i powiatach! Wiemy natomiast, że wiele gimnazjów doposażyło pracownie przedmiotowe w ramach projektów dofinansowywanych z UE. Warunkiem otrzymania środków było to, aby przez określony czas zakupiony sprzęt służył uczniom do wskazanych celów. Z jakich funduszy zostaną pokryte kary za niespełnienie warunków umowy? Jeśli szkoły podstawowe zwiększą liczebność uczniów, to trzeba będzie je rozbudować albo dzieci i nauczyciele będą musieli zmieniać budynki. Nierzadko dzieci trzeba będzie dowozić do innych szkół. Niektóre podstawówki dostosowane zostały do nauczania małych dzieci. Teraz trzeba będzie doposażyć je w ławki i krzesła do nauki dla 14 i 15-latków. Nie we wszystkich szkołach podstawowych są pracownie przedmiotowe. Gimnazja przekształcone w podstawówki trzeba będzie dostosować do nauczania 6-latków. Ilu nauczycielom trzeba będzie wypłacić odprawy za zwolnienia z pracy lub przeniesienie w stan nieczynny? Kto będzie dysponował budynkami po zlikwidowanych gimnazjach? Na budowę/ rozbudowę niektórych zaciągnięto kredyty. Te wszystkie dodatkowe wydatki już dziś powodują, że samorządy zamrażają wydawanie pieniędzy na inne potrzeby szkół, których jest przecież niemało. Szykuje się nam chaos organizacyjny.
W którym miejscu tych zmian znajduje się główny zainteresowany? Czyżby zapomniano o uczniu? Dobrze przygotowana reforma powinna być poprzedzona badaniami, wypracowaniem dobrych i słabych stron systemu itp. Tymczasem nawet nie wiadomo jak będzie wyglądał cały cykl kształcenia, w planie są podręczniki jedynie do klas 1, 4 i 7. Do tej pory powstało wiele podręczników dostosowanych do nauczania gimnazjalnego, w tym e-podręczników. Niektóre z nich już zniknęły z wykazu. Dlaczego marnotrawi się dorobek polskiej nauki? Zwłaszcza, że współcześni uczniowie to pokolenie Internetu.
Co stanie się z uczniami, którzy nie uzyskają promocji w klasie 1, 2 lub 3 obecnych szkół gimnazjalnych? Czy będą kontynuować naukę w szkole podstawowej? Jak będzie rozwiązana sytuacja tych uczniów, którzy w roku szkolnym 2016/17 rozpoczęli naukę w 6 klasie Szkoły Podstawowej i 1 klasie szkoły gimnazjalnej. Jedni i drudzy będą rozpoczynać naukę w LO lub technikum w tym samym czasie (rok szkolny 2019/2020). Czy to znaczy, że uczniowie obecnej kl. 6 Szkoły Podstawowej będą musieli uczyć się szybciej i więcej (do nadrobienia rok nauki) czy też gimnazjaliści będą mieli więcej luzu? Czy młodsze dzieci mają po prostu pecha, czy planuje się zwiększenie ilości klas w szkołach średnich?
W LO i technikach będą realizowane dwie różne podstawy programowe, w LO dla toku 3 i 4-letniego, w technikum 4 i 5-letniego. To spore utrudnienie. Podstawy programowe tworzy się naprędce, a mają funkcjonować już od przyszłego roku.
Jaka będzie sytuacja prawna szkół niepublicznych?
Czy uczniowie będą uczeni wrażliwości, samodzielnego myślenia, wychowania obywatelskiego? (Przedmiot historia z wiedzą o społeczeństwie został zmieniony na historię)
Czy ma być tak? Ta szkoła ma wychować obywatela posłusznego, o świadomości silnie narodowej – mówi Krystyna Starczewska, współtwórczyni społecznego liceum Bednarska.
Co dalej? Dziewczynki zabierają miejsca w szkołach swoim kolegom, są od tego żeby rodzić dzieci – to słowa nauczyciela historii (Dariusza Piaska z gdyńskiego LO), który w 2010 r. należał do gabinetu poparcia JK w kampanii prezydenckiej.
To już nie tylko ponura wizja, to rzeczywistość. Jeśli uczeń jest nieprzygotowany, ma szansę na nadrobienie zaległości, ale za błędy w reformie oświaty zapłacimy wszyscy.
EMC