Szaleństwo narodowe
Po wielu, wielu latach Państwa Teoretycznego nadeszła Dobra Zmiana i w końcu zapanował jedynie słuszny Porządek Narodowy. Jak śpieszyły zakomunikować prawicowe media, w rocznicę sprawowania rządu przez Panią Beatę – Polacy odzyskali dumę narodową! A jakże! Ekipa rządząca dwoiła się i troiła, żeby uzmysłowić Polakom jak wiele przez ten rok zyskaliśmy powodów do dumy.
I tak, przez ostatni rok dowiedzieliśmy się: że wspaniałą puszczę Białowieską możemy sobie wziąć i wyciąć, że Polacy nie mieli nic wspólnego z mordowaniem ludności żydowskiej w Jedwabnem i że w ogóle nigdy jej nie mordowali, że Francuzi uczyli się jeść widelcami od Polaków, że jesteśmy narodem tak wybitnym w sztuce uprawiania wojny, iż nasze amatorskie oddziały Obrony Terytorialnej poradzą sobie z profesjonalnie wyszkolonymi żołnierzami Specnazu.
Możemy być dumni, bo wreszcie zapanowała Naszość (koniecznie dodajcie ją sobie do słowników), a rząd już planuje stworzenie Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego. Możemy się jedynie domyślać tego, że jeżeli projekt wejdzie w życie, to według klucza jedynie słusznej poprawności politycznej organ ten będzie organizacjom pozarządowym wyznaczać cele oraz przydzielać dotacje.
“Wielkie dzieło odbudowy polskiego wojska, które realizuje minister obrony Antoni Macierewicz, ma na celu wzmocnienie bezpieczeństwa Polski” – powiedziała premier Szydło podsumowując rok rządów Jarosława Kaczyńskiego. Te słowa mogą nas wprawiać w poczucie dumy.
Na razie tylko najbliżsi współpracownicy doceniają geniusz Antoniego Macierewicza, podczas gdy specjaliści sceptycznie podchodzą do jego interwencji polegających na zwolnieniu bądź zdegradowaniu wielu wybitnych oficerów i generałów. Dziwnie podobnie podchodzą do udaremnienia przez naszego wybitnego ministra obrony narodowej zakupu helikopterów Caracal i pozostawienia wojska bez potrzebnego mu sprzętu, za to dającemu Polakom powód do dumy deklaracjami, że sami sobie te helikoptery wyprodukujemy, a w ostateczności we współpracy z Ukrainą.
Powód do dumy daje też prezydent Andrzej Duda, kiedy mówi, że Polska szkoła będzie uczyła prawdziwej polskiej historii, w której wiadomo, kto był zdrajcą, a kto był bohaterem. Przy czym warto zauważyć, że tylko pisowska polityka historyczna będzie wykładnią wszelkich interpretacji wydarzeń historycznych.
Co prawda prezydent jest tak zapracowanym człowiekiem, że nie znalazł czasu na spotkanie z delegacjami środowisk przeciwnych zapowiedzianej reformie edukacji, które złożyły w Pałacu Prezydenckim petycję o zawetowanie ustaw wprowadzających reformę. Ma za to ma czas na imprezy narodowe – typu „przyjęcie Chrystusa jako Króla i Pana” czy udział w gali „Super Ekspresu”, gdzie mógł podziwiać (i podziwiał!) słowiańskie atrybuty Dody. To też chyba jakieś narodowe (?) podejście do sprawowania urzędu Prezydenta.
Naszość zaszła już tak daleko, że nawet Paweł Kukiz, lider ruchu Kukiz’15 opowiadając w „Kropce nad i”, że są kraje, gdzie jest niższy wiek emerytalny, zapomniał jednak, które to kraje.
Za to posłanka PiS Beata Mateusiak-Pielucha ma pomysł na oczyszczenie rasy Polaków – proponuje deportację gdziekolwiek poza Polskę wszystkich innowierców i ateistów. No, chyba, że podpiszą lojalkę o przestrzeganiu katolickich wartości. I nic to, że Art.53 punkt 7 mówi: Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania. Naszość staje się ważniejsza od Konstytucji.
Kubłem zimnej wody na to godnościowe szaleństwo już wkrótce może okazać się uprawomocnienie wyroku – ewidentnie polskiego sędziego w bezsprzecznie polskim sądzie – bezwzględnego pozbawienia wolności na okres 10. miesięcy dla sprawcy spalenia kukły Żyda na wrocławskim Rynku. Oby!
ŁR, EMC