Test na demokratę

Rozmowa o sądach i nie tylko z mecenasem Krzysztofem Sokołowskim 

EWA ZIELIŃSKA: W projekcie ustawy o Sądzie Najwyższym Prezydent Duda „reklamuje” tzw. skargę nadzwyczajną, która pozwalałaby na zmianę wyroków wydanych przez sądy przez ostatnie 20 lat. Czy to dobre rozwiązanie?

KRZYSZTOF SOKOŁOWSKI: Co roku do sądów trafia ok. 15-16 mln. spraw. Przez ostatnie 20 lat wpłynęło ich do sądów co najmniej 200 mln. Jeśli tylko w 1 proc. zostałyby złożone skargi nadzwyczajne oznaczałoby to, że do SN wpłynęłoby ok. 2 mln spraw. Biorąc pod uwagę, że SN rozpoznaje rocznie ich ok. 7-9 tys. oznaczałoby to paraliż tego sądu.
Czy Prezydent nie ma tej świadomości? Po co proponuje takie rozwiązanie?
Podejrzewam, że Pan Prezydent oraz politycy mają tego pełną świadomość. Jednak proponują wprowadzenie skargi nadzwyczajnej nie po to, aby służyła ona obywatelowi. Jej wprowadzenie ma uzasadniać utworzenie w Sądzie Najwyższym nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnej, powołanej w całości przez polityków, która ma m.in. zajmować się rozpatrywaniem skarg nadzwyczajnych. Co ciekawe, taką skargę będzie mogła wnieść do SN, grupa 30 posłów lub 20 senatorów, co jest rozwiązaniem nie tylko nie znanym polskiej kulturze prawnej ale, o ile wiem, także obce innym porządkom prawnym. Po co takie rozwiązanie? Otóż, wyobraźmy sobie, że został wydany wyrok, w którym sąd zastosował bezpośrednio Konstytucję, np. stwierdzając, że nie można nam zakazać publicznego gromadzenia się. Wyrok taki został podtrzymany przez sąd wyższej instancji. Według aktualnego stanu prawnego wyrok taki jest prawomocny. Wyrok ten jednak nie podoba się władzy. Według proponowanych przepisów grupa posłów składa więc skargę nadzwyczajną do nowo powołanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej, żądając uchylenia wyroku. W ten sposób można uchylić każdy wyrok wydany w tym kraju, nawet ten wydany przez inną Izbę SN. Politycy tworzą w ten sposób sąd do zadań specjalnych, który tylko dla pozoru jest usytuowany w strukturze SN. W rzeczywistości Izba Kontroli Nadzwyczajnej ma daleko posuniętą samodzielność i odrębność. Izba ta, posiadając prawo kontroli każdego wyroku, wytycza kierunki orzekania we wszystkich sądach. Mając prawo uchylenia nawet wyroku SN jest sądem „Nadnajwyższym”. Jednocześnie wprowadza się zakaz bezpośredniego stosowania konstytucji zanim Trybunał Konstytucyjny, zależny od formacji rządzącej, nie wypowie się o zgodności danego przepisu z Konstytucją. Można rzec pełna kontrola władzy nad procesem kontroli władzy.

Brzmi to bardzo niepokojąco. Jakie jeszcze zastrzeżenia budzi prezydencki projekt?

Oczywistym dla mnie jest, że takie rozwiązania jak skrócenie kadencji Pierwszej Prezes SN, skrócenie kadencji Krajowej Rady Sądownictwa czy wprowadzenie modelu wyboru sędziów przez polityków są jawnie sprzeczne z Konstytucją. Istotnym jest jednak odpowiedź na pytanie po co politykom te narzędzia. Z projektu Prezydenta wynika, że do nowopowstałej Izby Kontroli Nadzwyczajnej przenosi się kompetencje dotyczące oceny ważności wszystkich wyborów (do tej pory wybory samorządowe były kontrolowane przez Sądy Okręgowe) oraz sprawy odwołań od decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawach koncesji czy nakładania kar na media. W ten sposób partia rządząca uzyskuje wpływ na przebieg wyborów oraz na media, czyli ostatnie instytucjonalne gwarancje demokratycznego porządku prawnego.

Czas, kiedy naszą siłą były wielotysięczne manifestacje, minął. Jakie formy powinny wobec tego przybierać nasze działania?

Mam głębokie przekonanie, że kluczową rolę odgrywać powinna edukacja społeczna i obywatelska. Musimy uderzyć się w pierś i powiedzieć, że po roku 1989 zaniedbaliśmy tę sferę naszego życia społecznego. Potrzeba nam wiedzy nie tylko na zupełnie podstawowym poziomie, obejmującym świadomość jak zbudowane jest państwo i po co nam poszczególne instytucje, dlaczego ich zmonopolizowanie przez jedną formację polityczną jest niebezpieczne. W otaczającym nas świecie fałszu, półprawdy i propagandy musimy nauczyć się korzystać z dostępnych źródeł informacji. Musimy nauczyć się odróżnić przekaz wartościowy od demagogicznego i populistycznego. Nauczyć się jak sprawdzać wiarygodność dostarczanej nam informacji. To są wyzwania w istocie cywilizacyjne, albowiem manipulacja świadomością jest dzisiaj narzędziem druzgocącym porządek społeczny.

W ramach „Tygodnia Konstytucji”, organizowanego przez Stowarzyszenie im. prof. Z. Hołdy rozmawiałeś wielokrotnie z młodzieżą szkolną o Konstytucji. Jakie wrażenia wyniosłeś z tych spotkań?

Na jednym ze spotkań uczeń I klasy liceum, zresztą bardzo aktywnie uczestniczący w tych warsztatach, w pewnym momencie powiedział do mnie tak:
Wie Pan, bo ja to nie jestem zwolennikiem demokracji.
A czego jesteś zwolennikiem? – zapytałem.
Silnej władzy jednostki, takiej nawet absolutnej – odpowiedział.
No dobrze, ale czy ta silna władza powinna być jakoś kontrolowana przez społeczeństwo? – Zapytałem.
Oczywiście, przecież będziemy ją co 4 lata wybierać – odpowiedział.
A jeśli przed upływem tych 4 lat, ta władza będzie miała fanaberię, aby wszystkich blondynów skrócić o głowę? – Drążyłem dalej.
No wie Pan?! Przecież nie będziemy wybierać takich nierozsądnych – odpowiedział z oburzeniem.
Muszę Cię zmartwić – odpowiedziałem. – Był taki przywódca, który został wybrany demokratycznie, a potem budował obozy koncentracyjne.
W tym miejscu młody człowiek zamyślił się. Po chwili kontynuował:
No dobrze, to może trzeba byłoby jakoś tę władzę kontrolować.
A w jaki sposób chciałbyś ją kontrolować?
Po dłuższej chwili namysłu młody człowiek odpowiada pytaniem:
Poprzez sądy?
Świetnie! – odpowiedziałem. – Tylko, że opisując model wyboru oraz kontroli władzy, opisałeś obraz państwa demokratycznego, choć o silnej władzy wykonawczej, tak jak tego oczekujesz.
Ten przykład pokazuje jak potrzebna jest nam edukacja na zupełnie podstawowym poziomie. Możemy pisać i publikować obszerne artykuły, opinie, analizy używając w nich po 33 razy słowa „demokracja”, odmieniając je przez wszystkie przypadki, ale wszystko to pójdzie na marne, jeśli nasz odbiorca nie będzie umiał odczytać, jaką treść kryje w sobie to słowo i wiele innych słów z języka obywatela demokratycznego państwa. Ten młody człowiek w kilkadziesiąt sekund dowiedział się, że jest demokratą, a nie monarchistą.

W tym roku planowana jest również taka akcja? Czy nie należałoby jej rozszerzyć na inne środowiska, np. młodzież akademicką?

W dniach 4–11.11.2017 odbyła się już IV Edycja Tygodnia Konstytucyjnego. W tym roku zaprosiliśmy do udziału nie tylko szkoły, ale również biblioteki, kluby dyskusyjne, kawiarnie, uniwersytety trzeciego wieku, itp. Zgłosiła się rekordowa liczba placówek. Prawnicy z całej Polski spotkali się nie tylko z młodzieżą, ale również osobami dorosłymi, które są zainteresowane poszerzaniem swojej wiedzy. Zajęcia mają formułę warsztatów. Nie są to nudne wykłady, lecz praktyczne zajęcia oparte na modelu zaangażowania uczestników w rozwiązywanie konkretnych przypadków. Pełne burzliwej wymiany poglądów. Kazusy są przygotowane przez wybitnych prawników pod kierunkiem prof. dr hab. E. Łętowskiej. Do tej pory reakcja młodzieży po zajęciach była entuzjastyczna. Te spotkania dają straszliwie dużo pozytywnej energii zarówno uczestnikom, jak i nam prawnikom.

Ewa Zielińska 
KOD Lubelskie 

Dodaj komentarz

Możesz również polubić…